Ichizo Hyuuga - 03-10-2017 18:06:44 |
Cel: Odzyskaj zwój z tajnymi informacjami, który został skradziony przez 3 zbiegłych geninów z Konohy. Chcą dzięki niemu zyskać przychylność i dostać się w szeregi shinobi z Oto. 2 z nich reprezentuje niski poziom lecz 3 jest użytkownikiem Gałęzi grzechu pod nazwą Kogut i może stanowić nie lada wyzwanie. Genini nie mogą zginąć a zostać sprowadzeni do wioski i postawieni przed sądem.
Po otrzymaniu misji ruszam od razu bramą skierowaną w stronę Oto. -Pierwsza misja Anbu...ciekawe jak się spiszę...
|
Ichizo Hyuuga - 09-05-2018 19:22:29 |
Biegnę już kilkanaście minut w stronę Oto, najwyższa pora złapać jakiś trop. -Byakugan! Przeglądam teren przed sobą, dostrzegam kilka śladów jakieś 500 metrów ode mnie -*Chyba jestem na dobrej drodze, w prawdzie jeszcze ich nie widzę ale biorąc pod uwagę ilość śladów stup, mogę stwierdzić, że niedawno przebiegało tędy kilka osób.* - myślę poprawiając maskę Anbu -Muszę się do niej przyzwyczaić, jeden jej plus, jest taki, że przeciwnicy nie dostrzegą moich białych oczów... Po kolejnych kilkunastu minutach dostrzegam w oddali 3 źródła chakry, dwa słabe a jedno dość konkretne... -To oni! Ten na przodzie z maczugą to pewnie posiadacz wspomnianego w zleceniu KG. Jego ciało pokryte jest swego rodzaju zbroją...Ciężko będzie się przez nią przebić... Przyśpieszam a w dłoni zaczynam formować łuk z chakry... -Muszę ich trochę spowolnić.
|
Ichizo Hyuuga - 09-05-2018 19:45:47 |
Po chwili doganiam swój cel, trzymam się w bezpiecznej odległości około 20 metórw. Łuk jest już gotowy -Dobra pora na pierwszego... - chwilę celuję i wypuszczam strzałę która leci prosto w kostkę pierwszego z nich...obrywa po czym upada na ziemię -Cholera! Dostałem! - pozostała dwójka momentalnie się zatrzymuje -Co jest!? - woła zdenerwowany lider tego tercetu. Odwraca się i dostrzega postać w masce Anbu stojącego jakieś 15 metrów od nich -Czyli jednak się spostrzegli, że pożyczyliśmy sobie zwój. -Na rozkaz Hokage wrócicie ze mną do wioski, po dobroci lub siłą. Wybierajcie. -Chyba sobie kpisz nas jest trójka! - woła jeden z chłystków -Dobrze gadasz! W pojedynke chuja nam zrobi! - odpowiada drugi Shinobi z maczugą chwile myśli... -Dobra zróbmy tak...wasza dwójka się z nim rozprawi. Na pewno dacie sobie z nim radę. A ja pójdę przodem i sprawdzę czy nie ma jakiejś zasadzki. Możliwe, że nie jest sam. -Yyyyy myślisz, że damy sobie radę z członkiem Anbu? Aż tak w nas wierzysz? -Pewnie, czemu nie? Brać go! - odwraca się i rusza przed siebie -*Idioci...jak myślicie, że na waszym poziomie macie jakieś szanse? Macie mi kupić trochę czasu... -A więc siłą? Dwójka geninów rusza w moim kierunku...-Nie mam na was czasu muszę zająć się waszym szefem...- obiegają mnie jeden staje 5 metrów przede mną drugi zaś kilka metrów z tyłu. Na kiwnięcie głowy ruszyli na mnie próbując swoich sił w taijustu, pierwszy wykonuje kilka prostych uderzeń które po prostu paruję, drugi myśląc, że jestem zajęty walką i o nim zapomniałem próbuje wymierzyć mi cios w tył głowy, nie wiedział iż przez cały czas go widziałem uchylam głowę a jego pięść trafiła idealnie w nochal swojego towarzyszka który upada na ziemię i zalewa się krwią. Ja w tym czasie wymierzam cios łokciem w brzuch drugiego przeciwnika na następnie kilka uderzeń Juukena. Po ostatnim traci przytomność, drugiego nokautuję nie ostrą częścią kunaia. -Teraz pora na waszego szefa... Ruszam w pościg...
|
Ichizo Hyuuga - 09-05-2018 20:16:57 |
-Daleko nie uciekł...idioto bez tej maczugi poruszałbyś się szybciej...do tego myślisz, że nie zauważyłem tej "pułapki"? Doganiam go w zastraszającym dla niego tempie w pewnym momencie zatrzymuje się i odwraca w moim kierunku -Dobra! Koniec tego pedalskiego joggingu! Pokaż co potrafisz! - mówiąc to macha ręką "przywołując" mnie do siebie -*Dobrze wiem, że jak wykonam kolejny krok uruchomię twoja pułapkę, ale ok* Stawiam kolejny krok i usłyszałem charakterystyczny zgrzyt zza moich pleców wylatuje prosto we mnie strzał która porusza się z dość dużą prędkością, na twarzy mojego oponenta widzę uśmiech ale nie trwał on zbyt długo ponieważ gdy strzała była już blisko mnie zrobiłem unik i wbiła się w pobliskie drzewo. -Ale jak!? -Mam swoje sposoby. A więc jak poddajesz się czy mam z tobą zrobić to samo co z tamtą dwójką? -Jeżeli myślisz, że tak łatwo Ci ze mną pójdzie to jesteś w błędzie. - przeciwnik unosi maczugę i wykonuje kilka uderzeń ale przed każdym się uchyliłem następnie przechodzę do ofensywy uderzając go serią ciosów nie robiącym na nim zbyt dużego wrażenia. -Jeżeli myślisz, że takimi ciosami coś wskórasz to jesteś w błędzie. A teraz kończmy to! - przeciwnik odskakuje kilka metrów w tył, widzę jak kumuluje chakrę i wykonuje zamach maczugą z której wylatują dziesiątki kolców -Niezłe.. - mówiąc to biorę zamach i zaczynam się kręcić w okół własnej osi tworząc istny wir z chakry -Hakkeshou: Kaiten! - wszystkie kolce zostały odbite -Już gdzieś to widziałem! Jesteś cholernym Hyuuga! -Gratuluję spostrzegawczości a teraz szykuj się na porażkę. *Zdaję sobie sprawę, że muszę najpierw zniszczyć twoją zbroję...mam pewien pomysł. - z całą moją szybkością pojawiam się przed przeciwnikiem i po raz kolejny wymierzam mu kolejna serię ciosów mojej "delikatnej pięści" po ostatnim z nich upada na ziemię. A ja odskakuję do tyłu. -Przestań mnie łaskotać! - mówi podnosząc się z ziemi jego zbroja praktycznie nie została naruszona -Przestanę. Teraz zaboli... - składam pieczęć i następuje dość silny wybuch - przy ostatnim ciosie przykleiłem mu do klaty inskrypcje dużej eksplozji. Gdy dym opada widzę jak Genin próbuje się podnieść co nawet mu się udaje , jego zbroja jest cał popękana ale jeszcze się na nim trzyma -To za mało... - odpowiada cieżko oddychając nie zauważywszy tego, że pojawiłem się przed nim -Hakke Kuushou! - poduch chakry uderza nim o skały stojące kilka metrów z nim powodując odpadniecie skruszonej zbroi...-Teraz mam szansę! - staję w charakterystycznej dla Hyuugi pozie zaczynam uderzać w przeciwnika jak z karabinu maszynowego -Hakke Rokujuuyonshou! - blokując wszystkie 64 wyloty chakry. Oponent osuwa się nieprzytomny na ziemię. Po chwili odpoczynku zbieram go z ziemi wracam po pozostałą dwójkę która pomału dochodziła do siebie i potulnie wraz ze mną wracają do wioski.
|