Cel: W Kraju Trawy odbywa się turniej. Dostarcz zwój do jednego z członków ANBU czekających przed osadą. Jako że jest on adresowany bezpośrednio do Hokage mogą znaleźć się chętni aby go przeczytać. Wraz z Tobą do tego zadania został przydzielony Chuuni, Satsamuki.
Z samego rana przybywam pod wyznaczone miejsce zbiórki, ku mojemu zaskoczenia Satsamuki jeszcze na mnie nie czekał choć zazwyczaj to ja wiecznie się spóźniałem. Po kilkunastu minutach pojawia się mój "partner". -Hayato? -Tak dokładnie. Ty pewnie jesteś Satsamuki? -Taa...słyszałem, że jedyne co potrafisz to Taijustu? -Tak ale jestem w tym nawet dobry. -Nie to, że mam coś do Ciebie ale dla mnie shinobi nie potrafiący ninjustu nie jest Shinobim. -Nie zgodzę się z tobą ale to twoje zdanie masz do tego prawo. -Tak więc jakby coś się wydarzyło nie mieszaj się do walki. Będziesz mi tylko przeszkadzał. -Ok Ty tu dowodzisz. W milczeniu opuszczamy wioskę i kierujemy się w stronę kraju trawy.
|
Podążamy tak już dobre kilka godzin jak narazie nie napotkaliśmy na utrudnienia. -Czemu nie lubisz użytkowników Taijustu? Czyżbyś kiedyś od takowego oberwał? -W twoich snach. W życiu nie przegrałem pojedynku z tymi ofermami. Moje techniki katon pięknie ich przypiekały. -Może nie spotkałeś jeszcze godnego przeciwnika? -Co myślisz, że byłbyś w stanie mnie pokonać? Dobre... -Nie dowiemy się jak nie spróbujemy. -Chętnie po misji skopie Ci dupsko. Jeżeli o to Ci chodzi. -Świetnie. Nie mogę się doczekać! -Jesteś chyba pierwszą osobą którą spotkałem która cieszy się że zostanie pogruchotana. -Pożyjemy zobaczymy. Po kilku minutach dalszego biegu w naszą stronę zza jednego z pobliskich drzew wyleciała seria shurikenów. Akuratnie przebiegaliśmy przez polanę więc doskonale widzieliśmy nadlatujące gwiazdeczki. Odskakujemy i rozglądamy się z przeciwnikiem. -Tak jak mówiłem nie wtrącaj się do walki. Wychodź nie mamy czasu na pierdoły! Chodź dostaniesz po ryju i pójdziemy dalej. -Skoro nalegasz... - kilkanaście metrów przed nami pojawia się dość spory schinobi z maską na twarzy(taką jak nosił Kakshi). -Ja będę twoim przeciwnikiem!- krzyknął Satsamuki -Proszę bardzo...pierw ciebie zabije. Potem ten młody... Satsamuki nakazał mi oddalić się o 20 m i przyglądać walce, może się czegoś nauczę. Rozglądam się i nasłuchuję jakiś odgłosów możliwe, że nie jest sam... Rozpoczęła się walka początkowo taijustu jednak przewagę miał przeciwnik biorąc pod uwagę jego tężyzną fizyczną. Gdy Chunnin zdał sobie z tego sprawę rozpoczął pokaz swoich technik typu Katon jak się okazało wyrośnięty przeciwnik również się w nich specjalizował. Jednak tutaj przewagę miał Satsamuki. Walka już trwa dobre 10 minut -*Nieźle nawet dobry jest...*. W momencie gdy mój towarzysz miał zadać decydujący cios stało się coś dziwnego, jakby osłupiał. Dostrzegam iż za jego plecami ciągnie się długi czarny cień -*To technika klanu Nara! Czyżby jakiś zbieg!?* Bezradny Satsamuki próbuje wyzwolić się z techniki ale bezskutecznie, teraz przewagę ma przeciwnik który staną 5 metrów przez Chuninnem i zaczął kumulować chakrę w dłoni -Tym uderzeniem zakończę tą walkę. Satsamuki popatrzył w moją stronę i zdał sobie sprawę, że odsyłanie mnie tak daleko od walki spowodował to, że nie zdążę go uratować...zamknął oczy i czekał na śmierć. -Dość tego... - mówię pod nosem nagle wokół mnie pojawiła się zielona aura i uwolniła się ogromna energia w mgnieniu oka znikam. W tym samym czasie w twarz mojego kompana leciał potężny cios który miał go wykończyć. Ku zaskoczeniu przeciwnika jak i Satsamukiego pojawiłem się tuż przed nim i bez najmniejszych problemów chwyciłem pięść przeciwnika. -Jak!? - nie zdążył dokończyć i otrzymał potężny cios w brzuch po którym odleciał i uderzył z impetem w drzewo. Spoglądam na cień oraz miejsc z którego wychodzi i ponownie znikam, ułamek sekundy później słychać potężny huk spowodowany uderzeniem po którym Satsamuki został uwolniony z techniki cienia a ja ponownie pojawiam się przed moim kompanem -Nic Ci nie jest? - pytam po czym zielona powłoka znika Zdziwiony Chunnin odpowiada -Nie...co to było do jasnej cholery!? Czym Ty jesteś? -Użytkownikiem Taijustu. -Niesamowite, chyba musze to przyznać...myliłem się. I już nie chcę z tobą walczyć. Zmiażdżyłbyś mnie... -Pewnie tak. Ale wstawaj musimy dokończyć misję. Już niedaleko. Dalsza część podróży był już spokojna przekazaliśmy wiadomość i wróciliśmy do wioski.
|