Przychodzimy na pustą polanę, która otoczona jest drzewami. Stoimy 25m od siebie. Polana jest długości 200m i szerokości 200m. Stoimy mniej więcej na środku.
- Może teraz zawalczę z mieczami. - powiedziałam i zdjęłam z pleców Hiramekarei. - Dajesz! - krzyknęłam.
Offline
- No to zaczynajmy! - Krzyknąłem donośnie.
* Potrzebuję trochę czasu na zdobycie Senjutsu.. *
Rzucam pod siebie dwie bomby dymne które tworzą sporo dymu, do tego w tym samym czasie uderzyłem utwardzonymi włosami w ziemię powodując więcej dymu (XD).
Po opadnięciu dymu widzisz trzech mnie, każdy gotowy do walki.
Po wytworzeniu dymu stworzyłem 3 klony a sam uciekłem jakieś 30m w las i zacząłem medytować.
Offline
- Klony? Naprawdę? - powiedziałam i zawiązałam kilka pieczęci po chwili zaczął padać deszcz który wysysał chakrę, nie ruszałam się z miejsca i czekałam aż klony je stracą.
- Poczekam, aż zostaniesz tylko właściwy Ty. - powiedziałam z uśmiechem i wbiłam Hiramekarei w ziemię, po czym oparłam się o niego. Nie wiedziałam, że przede mną stoją same klony.
Offline
- Serio musi padać deszcz? Nie lubię tego ...
Prawdziwy ja cały czas siedziałem pod drzewem, deszcz mnie nie sięgał. Klony wytworzyły ze swoich włosów wielki parasol, a następnie odcięły je od siebie, tak że powstała wielka płachta i wtedy jeden z klonów zaczął przytrzymywać ją swoimi włosami i on był zajęty trzymaniem płachty, a reszta mogła walczyć i stanęli przygotowani na atak.
Offline
- Żartujecie sobie ze mnie? - rzuciłam i zaczęłam powoli iść przez deszcz, włosy utwardzone były dzięki chakrze, którą wysysał deszcz, przez brak połączenia z użytkownikiem szybko straciły chakrę i stały się zwykłymi włosami.
Gdy byłam ok. 10 m od klonów użyłam techniki Supaiku i wbiłam się w jednego z nich, następnie użyłam szybko Rokumonjigari niszcząc wszystkie klony. Wokół mnie pojawiła się smuga w kształcie szóstki.
- Wszyscy to klony? - Zdziwiłam się patrząc dookoła.
Offline
Uzyskałem informacje o tym, że klony zniknęły i wtedy otworzyłem żabie oczy z czerwonymi obróbkami (lol jak to nazwać xd) i czerwonymi paskami na twarzy.
* Cholera, deszcz dalej pada.. *
Wskakuję na drzewo, a nastepnie wybijam się w powietrze i zaczynam spadać w stronę Mayumi a w mojej ręce pojawia się ogromny Rasengan i lęcę z duża prędkością prosto w Ciebie uderzenie nastąpi po jakiś 3 sec ale zdażam krzyknąć (xd)
- Wyłącz ten deszcz!
BUM
Senjutsu tura 1.
Ostatnio edytowany przez Jiraiya (29-12-2012 22:23:45)
Offline
Nie zdążyłam nawet za bardzo pomyśleć, przez moją głowę przeleciała jedna myśl
* O kurwa! *
Wyskoczyłam z całej siły do tyłu, deszcz delikatnie osłabił rasengana, a odskok i tak nie uchronił mnie do końca, wybuch sprawił, że rzuciło mną i praktycznie oderwało mi ramie, gdyby nie deszcz i moje Kekkei Genkai to bym zginęła.
Przeturlałam się i wybijając się rękami wstałam szybko.
- Cholera, stałeś się silniejszy niż to możliwe... Mogłeś mnie zabić! Nie będę się ograniczać. - powiedziałam i podniosłam Hiramekarei do góry.
- Hiramekarei Kaihou! - krzyknęłam, a miecz wyskoczył z bandaży, które wirowały wokół mnie. Podczas wirowania zawiązałam pieczęci i używając deszcz stworzyłam gęstą mgłę, która wysysała również chakrę - Musabori Kiri. Mgła była bardzo gęsta, lecz Twój rozwinięty zmysł wzroku pozwalał Ci w niej widzieć dużo lepiej niż normalnemu człowiekowi.
Offline
- Nie chciałem Cię zabić, Ciebie nie jest łatwo zabić przez tą wodę, dlaczego wszystko musi wysysać mi chakrę?
Widzę Twoje ruchy, ale również słyszę dzięki rozwiniętemu zmysłowi słuchu.
Wystrzeliwuję w tamtą stronę falę igieł, tworzę 3 klony i po kolei ruszamy na Ciebie z atakiem.
Dwa pierwsze klony nagle się rozpraszają na dwie strony i atakują Cię włosami z lewej i prawej, drugi tworzy Rasengana i łapię go za nadgarstek a nastepnie rzuciłem w Twoją stronę, a sam wyskakuję w górę i na wszelki wypadek spadam w Twoją stronę z pancerzem z włosów jak wiertło.
Senjutsu tura 2.
Offline
Nic nie robię sobie z igieł są cienkie i nie wyrywają ze mnie wody, dzięki mgle wyczuwam wszelkie ruchy, wiedziałam o ataku z rasenganem. Zanim doleciałeś deszcz i mgła wyssały wiele chakry z niego i to co trzymałeś już przy mnie nie można było nazwać rasenganem. I tak zanim klon i Ty uderzyliście we mnie wysłałam bardzo szybkie ostrze po ziemi - Kiba. Które zmiotło klona, dzięki temu, że Kiba zajęła się klonem mogłam zająć się właściwym Tobą chociaż nie wiedziałam, że to Ty, a nie klon. Zmieniłam Hiramekarei w formę młota i gdy byłeś blisko uderzyłam w Ciebie z całej siły. Pancerz z włosów był osłabiany przez deszcz i mgłę przez co nie ochronił Cię, aż tak dobrze. Powinieneś dostać całkiem mocno i odlecieć daleko.
Offline
Otrzymałem atak młotem, odrzuciło mnie trochę do góry, wtedy włosy przebił Cię(wyleciały w Twoją stronę w czasie uderzenia) i po chwili wybuchły od przyczepionych notek, szybko spadłem na ziemię i widząc Twoją już całkiem żelową formę uderzam z bliska (ok 2m.) Karyuu Endan! Wielka fala ognia uderzyła prosto w Ciebie.
Uderzyłaś mnie, w tym samym czasie gdy jeszcze byłaś zamachnięta to wtedy włosy zaczęły lecieć w Ciebie, taki wielki kolec jakby oj wiesz wyobrazisz to sobie xd
Senjutsu tura 3
Offline
Po uderzeniu mimowolnie trzymałam w tę stronę zwrócony Hiramekarei. Twoje włosy uderzyły w miecz i odsuwając mnie lekko wybuchły, co rzuciło mną w tył. Deszcz uzupełnił straty wody jakie wywołał wybuch. Podniosłam się i stanęłam spokojnie dalej.
- Zawsze ta sama sztuczka z włosami. - powiedziałam z uśmiechem i czekałam. Zrobiłam klona, który stanął obok mnie.
Offline
Po wybuchu zostałem kawałek odrzucony.
- Słyszałem pojawienie się klona! Czemu musimy walczyć w deszczu i mgle?
Słysząc ruszenie się klona szybko wykonałem Yomi Numa i bagno zaczęło was wciągać. Wystrzeliłem w stronę klona (dzięki słuchowi wiedziałem który gdzie stoi i do tego widziałem twoja pierwotną sylwetkę i po chwili pojawiene się sylwetki klona) wystrzeliłem dużą igłe z włosów, która go przebiła, a następnie wyskoczyłem w powietrze i wykonałem Hai Seki Hou, dym zaczął sie mieszać z mgłą i zajął teren w promieniu 30m. dookoła Ciebie, szybko ścisnąłem zęby i nastąpił wybuch (deszcz osłabia jego siłę), nastepnie spadam w dół, odbijam się od ziemi i zaczynam odskakiwać w tył odwrócony w Twoją stronę.
Senjutsu tura 4
Offline
Cały Twój plan powiódł by się, gdyby nie to, że przez jedno odrzucenie i drugie, oraz własny odskok wcześniejszy zbliżyłam się do drzew za sobą. Wystrzeliłam bicz i przyciągnęłam się do drzewa. Mój klon dostał. Zrobiłam kolejnego klona, deszcz z tej odległości co stałam zagłuszał pojawienie się klona, w dodatku to był klon wodny więc powstawał z kałuży. Stałam obok drzewa i czekałam aż sam się zbliżysz. Mój klon był za drzewem, nie wiedziałeś o nim.
- Mgła musi być, jestem z tego znana. A deszcz osłabia Ciebie. Zbytnio urosłeś w siłę, żebym nie używała tego połączenia! - mówiłam trzymając w jednej ręce przed sobą Hiramekarei. Czekałam.
Offline
Słysząc Twój głos stanąłem w miejscu nie skacząc dalej.
* Nie szłyszę tak dokładnie z tej odległości, a mgła nie pozwala dokładnie zobaczyć przeciwnika.. *
Gryzę się w palec, składam pieczęcie, przykładam ziemię do ręki i przyzywam Gamabunte!
- Czego chcesz dzieciaku?
- Dawaj ognia szefie!
- grr
Gamabunta wydmuchnął z siebie ogromną falę ognia, do tego ja dołożyłem swoją z Karyuu Endan, nawet przez deszcz taka fala dotarła do Ciebie, gdy ogień leciał stworzyłem dwa klony, które po chwilowej kumulacji chakry wyskoczyły z dużą siłą i stworzył w swoich rękach ogromne rasengany uderzjąc w miejsce gdzie ostatnio znałem Twoje położenie, powstał wybuch po uderzeniu obu kul, a ja dalej stoje na Gamabuncie.
- Uważaj szefie nie daj sie!
- Ciszej tam...
Senjutsu tura 5
Ostatnio edytowany przez Jiraiya (30-12-2012 01:33:10)
Offline
Widząc ogień wbiłam Hiramekarei przed sobą i użyłam Tamashi Shirudo, tworząc tarczę z chakry. W tym czasie mój klon zawiązał pieczęci i użył Suiton: Dai Bakusui Shouha. Ogień uderzył w tarczę i od razu pochłonęła go woda, Twoje klony znikły uderzone falą wody, a ja rozpłynęłam się razem z klonem w wodzie. Woda dotarła aż do Ciebie i pochłonęła razem z Gamabuntą. Cała bańka przesunęła się w Twoją stronę bardziej.
W wodzie poruszał się sam Hiramekarei trzymany przez bicz.
- Kończy się jak zawsze prawda? - usłyszałeś głos wokół siebie.
Offline