Naruto Club

Przeżyj wielką przygodę w świecie Shinobi! Dołącz do nas już dziś!

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

Ogłoszenie

1 Zgodnie z ustawą z dnia 04.02.1994 o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.) forum i cała jego zawartość podlega ochronie praw autorskich ˆ
2 Zaszła zmiana w Nauce Jutsu i Umiejętności. Od tego momentu nie ma ograniczeń chakry na trening.
3 Miejcie oko na SPRAWY ADMINISTRACYJNE!
4 Od tej pory Akademia Ninja jest zamknięta dla graczy. Zaczynamy grę od Genina. (Akademia działa dla NPC)

#1 30-12-2017 17:13:07

Takeru

https://i.imgur.com/oAqsbnN.jpg

Zarejestrowany: 27-12-2017
Posty: 32
Punktów :   

Misja rangi D - Takeru

[html]<p align="justify">Pierwsze zadanie jakie otrzymałem było naprawdę proste, gdyż wystarczyło znaleźć zagubionego kota. Potrafiłem porozumiewać się ze zwierzętami, zatem mogłem skorzystać z ich sieci informacji do poszukiwań, jednak najpierw musiałem ustalić jak wygląda zwierzę. Szedłem spokojnie ulicami Konohy, czując się... nieswojo. Dotychczas byłem zamknięty w Świątyni Ognia, zatem nie przywykłem do takich tłumów ludzi, którzy jeszcze swym charakterem zupełnie różnili się od mnichów. Nie zwracałem jednak na nich zbytniej uwagi, gdyż kierowałem się w stronę adresu podanego w zwoju. Według informacji powinna mieszkać tam właścicielka zagubionego kota, która miała mi pomóc w znalezieniu swojego pupila. Rodziły się tylko dwa problemy - nie znałem ulic Konohy, bo mieszkałem tutaj dopiero trzeci dzień i nie wiedziałem dokładnie jak rozmawiać z ludźmi. Miałem mało doświadczenia w kontaktach międzyludzkich, więc świadomy byłem, że pewnie popełnię jakieś gafy, o których nawet nie będę wiedział. Albo że kogoś rozzłoszczę przypadkiem. Drugi problem nie był tak istotny, bo nie dało się go przeskoczyć bez prób, a więc należało nabrać doświadczenia poprzez ćwiczenie. Uwielbiałem treningi, więc postanowiłem uznać to za jeden z nich, aby myślało mi się o tak bzdurnej rzeczy nieco lepiej. Etsuya zawsze mi powtarzał, że może elokwentny nie jestem, ale przynajmniej umiem lać po mordzie. Nie wiem czy to był żart, czy obelga, czy komplement, ale z pewnością była to prawda.
Tak czy inaczej - musiałem zagadać kogoś i poprosić o pomoc w odnalezieniu adresu. W tym momencie bardziej od kota zagubiony byłem ja, bo zwierzak pewnie doskonale wiedział gdzie idzie, a ja... no cóż, niezbyt. Zatrzymałem się w miejscu i rozejrzałem po ulicy. Ludzi było sporo, nawet bardzo, ale każdy zmierzał w swoim kierunku lub był czymś zajęty oprócz jednej osoby. Na murku przed jednym z domów siedział spokojnie mężczyzna w wieku... gdzieś trzydziestu lat. W jego dłoni tkwił papieros, który raczej sam się palił, bo połowa z niego to był popiół. Facet patrzył gdzieś ciemnymi oczyma w dal, jakby był zupełnie nieobecny. Miał czarną brodę i czarne włosy, które po bokach były wygolone. Granatowa bluza miała podwinięte rękawy ukazując całkowicie wytatuowane przedramiona. Miał też na sobie kamizelkę, jaką widziałem już u innych ninja Konohy, standardowe, czarne spodnie i buty ninja. Postanowiłem mu przeszkodzić w myśleniu. Podszedłem, a jego nieobecny wzrok nagle wyostrzył się i uniósł na moją twarz. Zmrużył nieco oczy, jakby badał mnie spojrzeniem.
- Czego? - burknął od niechcenia zanim zdążyłem się odezwać.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale potrzebuję drobnej pomocy. Jestem nowy w Konosze i niezbyt orientuje się gdzie są jakie ulice, a mam pierwszą misję. Pokażesz mi gdzie to? - facet chwilę przyglądał mi się w milczeniu, strzepał popiół z papierosa, ściągnął jedną chmurę dymu i pstryknięciem wystrzelił niedopaloną fajkę gdzieś w tłum ludzi.
- Dawaj. - nie był zbyt rozmowny. Wystawił dłoń przed siebie, a ja podałem mu zwój. Szybko przeskanował wzrokiem treść i prychnął śmiechem. - Zapomniałem już jak durne są te misje rangi D. - odparł nieco żywiej, bo był delikatnie rozbawiony. Podniósł rękę, która wskazała kciukiem za jego plecy. - Jak jesteś ninja, to przeskocz sobie ten budynek i jesteś na miejscu. Ten domek będzie na końcu ulicy. - dodał i rzucił w moją stronę zwój, który złapałem i wcisnąłem do kieszeni spodni.
- Dzięki za pomoc. - powiedziałem, skoncentrowałem chakrę w stopach i wybiłem się, aby móc dalej odbić się od ściany budynku i wskoczyć na dach, jednak zaraz jak tylko znalazłem się niewiele ponad metr w powietrzu, to coś mnie złapało za kostkę i ściągnęło na ziemię. Oczywiście był to ten mężczyzna.
- Jak się nazywasz? - byłem nieco zdziwiony tym pytaniem, bo raczej nie było we mnie niczego interesującego, co mogłoby skłonić go do zapoznania mnie.
- Czemu pytasz? - w tym momencie jakoś wyjawianie ot tak swojego imienia i nazwiska nie wydawało mi się rozsądne. Facet był naprawdę dziwny.
- Jebnięty? Ciekawi mnie, chcę wiedzieć. - nie do końca spodziewałem się takiej odpowiedzi. Ciśnienie delikatnie mi podskoczyło. Nie lubiłem jak ktoś tak do mnie mówił, ale pamiętałem, aby trzymać jednak nerwy na wodzy. Jedna głupia odzywka to nie był powód do szukania kłopotów w środku Konohy.
- To może sam się przedstawisz? - w tym momencie z kieszeni wyciągnął pomiętą paczkę z równie pomiętymi papierosami. Wystawił ją w moją stronę.
- Zapalisz? - pokiwałem jedynie głową na boki, że nie. Wzruszył ramionami, sam wziął fajkę do ust, wyciągnął zapalniczkę i odpalił. - Dzieciaku, masz tupet. Jak się grzecznie pytam, to grzecznie odpowiadaj, bo wrogiem nie jestem. Nazywam się Kaiki Kagenui, Jounin Konohy. - i wystawił przed siebie rękę do uściśnięcia. Chwyciłem ją i przywitałem się odpowiednio.
- A ja jestem Takeru Kishiri, Genin, zupełnie początkujący. - przedstawiłem się, jednak Kaiki przyglądał mi się dłuższą chwilę, nie dając mi puścić jego ręki. W końcu sam ją puścił i zajął się swoim papierosem.
- Tak trudno było? Dobra, teraz spieprzaj, bo Ci kot ucieknie do Suny. - facet był naprawdę dziwny albo to ja nie byłem przyzwyczajony do ludzi spoza Świątyni Ognia. Kiwnąłem głową i już bez problemów wskoczyłem na budynek. Przeszedłem po dachu, zeskoczyłem na znacznie mniej tłoczną ulicę i skierowałem się ku jej końcowi. Znaki na tabliczce przy drzwiach domku wskazywały, że trafiłem pod odpowiedni adres.
- No to do roboty. - mruknąłem do siebie i podszedłem do drzwi. Zadanie nie było trudne, więc miałem nadzieję szybko je skończyć i udać się na trening, czyli coś znacznie ciekawszego.</p>[/html]


https://i.imgur.com/p7NtPzy.png

Offline

 

#2 05-02-2018 01:52:41

Takeru

https://i.imgur.com/oAqsbnN.jpg

Zarejestrowany: 27-12-2017
Posty: 32
Punktów :   

Re: Misja rangi D - Takeru

[html]<p align="justify">Zapukałem do drzwi i nie musiałem długo czekać na odpowiedź. Od razu w progu stanęła dziewczyna wyglądająca na nieco młodszą ode mnie. Miała długie, czarne włosy, błękitne oczy i delikatnie opaloną skórę. Ubrana była zwyczajnie, nie jak ninja czy ktokolwiek w tym rodzaju - ot szorty, sukienka i jakieś tam buty. Nie znałem się na modzie, więc ciężko było cokolwiek więcej ocenić. Wystawiłem zwój przed siebie i postanowiłem się przedstawić.
- Witam, nazywam się Takeru Kishiri i zostałem przysłany, aby pomóc w odnalezieniu kota. - nie czułem się do końca poważnie przy wypowiadaniu tych słów. W świątyni ciągle walczyłem, medytowałem i słuchałem, później wyćwiczyłem podstawowe techniki, a teraz... szukam zgubionego pupila. Nie brzmiało to dumnie, ani właściwie. Dziewczyna spojrzała na zwój, szybko przeczytała kawałek i spojrzała na mnie z drobnym, przyjaznym uśmiechem.
- Witam, świetnie że już jesteś. Niecierpliwiłam się i chciałam sama ruszyć na poszukiwania. - odparła i sięgnęła gdzieś wgłąb mieszkania po klucze. - A tak w ogóle, to jestem Miyuki. - dodała po chwili i przestąpiła przez próg od razu zamykając drzwi.
- Wybacz, jestem tu nowy i nie mogłem znaleźć wskazanego adresu. - wytłumaczyłem się i lekko kiwnąłem głową w ramach przeprosin za możliwe spóźnienie. W sumie nie było określone kiedy mam się pojawić, ale pewnie domyślnie wymagano jak najszybszego zajęcia się sprawą.
- Ruszajmy. - powiedziała i ruszyła sama do przody. Uniosłem brwi zaskoczony, bo nie tak wyobrażałem sobie te poszukiwania. Po co w takim razie ja byłem skoro zamierzała sama szukać, a ja miałem jedynie towarzyszyć?
- Zaczekaj, mam kilka pytań. - zatrzymała się i spojrzała na mnie. Milczała chwilę, a później podeszła do mnie. - Jak wygląda ten kot? Jak się wabi? I znikał wcześniej? - potrzebowałem tych kilku informacji, aby móc wykonać swój dalszy plan.
- Jest cały czarny, calutki. Wabi się Kuro. Znikał wcześniej, ale najwyżej na kilka godzin. Zawsze wracał. Teraz go nie ma już drugi dzień prawie. Znikł wczoraj południem. - dziewczyna odpowiedziała na pytania i wyjaśniła sprawę. Teraz to ja ruszyłem przodem. Miałem lepszy pomysł niż po prostu przemierzanie ulic z nadzieją na natknięcie się na zgubę.
- Za mną. Musimy znaleźć jakiegokolwiek kota. - Miyuki spojrzała na mnie z miną wyrażającą niezrozumienie, a następnie kiwnęła głową na zgodę i zrównała krok. Rozglądaliśmy się za jakimkolwiek kotem, aż w końcu znaleźliśmy jakiegoś w jednej z uliczek między budynkami, zaraz obok stoisk z żarciem. Zżerał właśnie jakieś najpewniej ukradzione smakołyki i nawet nie zauważył jak podeszliśmy bliżej.
- Kocie, mam pytanie. Szukam... - w tym momencie kocur odskoczył do tyłu, zjeżył się i zamiałczał.
- Głupi człowiek straszyć mnie będzie... - od zawsze rozumiałem mowę zwierząt, zatem i tym razem nie miałem problemu ze zrozumieniem co kot chciał przekazać.
- Nie taki głupi i nie chciałem Cię wystraszyć. Jak na kota, to jesteś nieostrożny. - ogon został opuszczony, sierść opadła, czyli zwierzę uspokoiło się.
- Ty mnie rozumiesz! Nie wierzę. - cóż, musiało to być zaskoczeniem, bo nie znałem nikogo innego, kto potrafiłby porozumiewać się ze zwierzętami.
- Tak, rozumiem, a teraz pomóż mi znaleźć pewnego kota. Jest calutki czarny i wabi się Kuro. - kocisko podeszło pod swoje jedzenie i siadło obok niego. Pyszczek został uniesiony w górę i zwierzak patrzył gdzieś daleko.
- Nic mi nie przychodzi do głowy. Ale zapytajcie Kiby - taki biało-czarny kot co siedzi ulicę stąd, zawsze leży na murku zaraz naprzeciwko ramenu. Podobno właściciel go dokarmia i dlatego jest taki gruby, ale bardzo nie lubi jak mu się tak mówi, bo wszystkim wmawia, że łowi tyle myszy. Ja osobiście nie wierzę i Tobie też radzę ostrożnie podejść do tego. - koty były dziwne albo to ten tutaj tak się zachowywał. Nieco rozbawiony kiwnąłem głową i odsunąłem się.
- Dzięki, smacznego. - i odwróciłem się w stronę Miyuki, która stała jak wryta i patrzyła na mnie ze zdumieniem. Przeszedłem po prostu obok niej, a ona dopiero po chwili ruszyła za mną i mnie dogoniła, by zrównać krok.
- Naprawdę rozmawiałeś z tamtym kotem? - zapytała widocznie zaintrygowana. Cóż, ludzie nie wierzyli, że zwierzęta mówią, a co dopiero uwierzyć, że mówią i istnieje człowiek, co je rozumie.
- Tak, potrafię rozmawiać z każdym zwierzęciem. A raczej rozumiem ich mowę, bo one nas zazwyczaj rozumieją tylko różnie interpretują. Zwierzęce umysły są inne. Koty są sprytne, ludzkie w pewnym sensie, ale od tej bardziej negatywnej strony. Instynkty mordercze, lenistwo, arogancja, agresja, kradzież - to wszystko koty, mali łowcy. - mówiłem w trakcie przemierzania ulic Konohy, aż w końcu zatrzymałem się na samym środku.
- To zaskakujące! Nie myślałam, że to możl... - w tym momencie wpadła w moje plecy. - Co jest? - zapytała zirytowana i stanęła obok mnie.
- Wybacz. Zdałem sobie sprawę, że nie wiem gdzie jest miejsce, o którym mówił kot. Murek naprzeciwko ramenu co jest ulicę stąd. Mamy szukać Kiby - biało-czarnego kota. - spojrzałem na Miyuki. Wciąż wyglądała na zaskoczoną tym wszystkim, ale była bardziej "trzeźwa" w tym momencie.
- Wiem gdzie to. Ten ramen jest znany w całej wiosce. - i ruszyła przodem. Stanęła jak wryta, gdy trafiliśmy we wskazane miejsce. Ponownie zatrzymała się zupełnie zaskoczona.
- Tam naprawdę jest ten kot. Nie kłamałeś. - zaśmiałem się lekko, lecz po tym westchnąłem. Naprawdę byłem tak mało wiarygodny? A może zdolność porozumiewania się ze zwierzętami była tak nieprawdopodobna?
- Zaskoczona? Mówiłem. - rzuciłem, gdy przechodziłem obok niej. Czas porozmawiać z kocurem.</p>[/html]


https://i.imgur.com/p7NtPzy.png

Offline

 

#3 26-02-2018 03:21:43

Takeru

https://i.imgur.com/oAqsbnN.jpg

Zarejestrowany: 27-12-2017
Posty: 32
Punktów :   

Re: Misja rangi D - Takeru

[html]<p align="justify"> Kocisko rzeczywiście było grube i rzeczywiście leżało na murku. Nawet nie spojrzało na mnie, gdy stanąłem zaraz obok. Miyuki pozostała delikatnie oddalona - jakby nie do końca ufała zwierzęciu. Spojrzałem jeszcze za siebie i ujrzałem ramen, który to jest tak sławny - Ichiraku Ramen. Jeżeli dobrze pamiętałem, to nawet jeden z mnichów kiedyś wspominał o nim. Spojrzałem znów na kota, który zamiauczał przeciągle.
- Spieprzaj... - cóż, futrzak nie był zbyt przyjazny, ale pewnie nie myślał, że mogę go zrozumieć. Zazwyczaj to ludzie byli zaskoczeni, że zwierzęta się ze sobą porozumiewają i czasami zdają się nas rozumieć, ale zwierzętom nawet przez myśl nie przechodziło, że mogą być ludzie, którzy ich rozumieją.
- Grzeczniej, Kiba, bo powiem właścicielowi, żeby Cię nie dokarmiał. - kocur natychmiast się zerwał na proste łapy i zjeżył. Wyglądał na naprawdę przestraszonego.
- Przeklęty człowiek! Nikt mnie nie dokarmia, a jestem doskonałym łowcą. Koty to urodzeni łowcy. - czyli tamten kot nie zmyślał, a rzeczywiście znał dobrze grubaska, z którym teraz rozmawiałem. Prychnąłem lekko śmiechem i pokiwałem głową.
- Urodzeni łowcy, a jednak z natury na tyle leniwi, by wybierać ludzi jako swych towarzyszy, bo dostarczają im pożywienia. Jesteś za gruby, aby dogonić jakąkolwiek mysz. Ale nie przyszedłem tutaj, aby dyskutować na temat Twojej masy. Szukam pewnego kota. - kocisko powoli się uspokoiło i ułożyło znów na murku.
- Obrażasz mnie, a teraz potrzebujesz mojej pomocy. Głupi człowiek. - cóż, miał rację, nie pomyślałem, że lepiej byłoby go nie denerwować, to może chętniej by podzielił się informacjami.
- Słuchaj, jak ładnie odpowiesz na moje pytania, to kupię Ci ramen. Co Ty na to? - pomysł z przekupstwem wydawał mi się najrozsądniejszy w tym momencie. Kocisko uniosło pyszczek i spojrzało na mnie. Nastała cisza, która się przeciągała, jakby Kiba milczał.
- Z podwójnym mięsem. - zamiauczał znacznie ciszej - tak, jakby nie chciał, by ktokolwiek inny go usłyszał.
- Niech będzie, moja strata. A teraz powiedz mi czy widziałeś gdzieś niedawno całego czarnego kota o imieniu Kuro. Dotychczas żył z nią. - i w tym momencie kiwnąłem głową na Miyuki, która jakby zaskoczona nagłym wplątaniem ją w rozmowę wyprostowała się i spojrzała na kota zestresowana. Kocur przelotnie rzucił na nią okiem i rozłożył się wygodniej na murku.
- Naprawdę durni są ludzie. Czy naprawdę każdy czarny kot musi się nazywać Kuro? Całe szczęście imiona od ludzi nie są brane pod uwagę. Jeżeli chodzi o tego pchlarza, to widziałem go. Nazywa się tak naprawdę Mugen i nie dziwię się, że znikł. - byłem nieco zaskoczony tym, co powiedział Kiba, ale jednocześnie trafiliśmy właśnie na trop, który mógł nas doprowadzić do zguby.
- Jak to? Wytłumacz. I gdzie go widziałeś? - kocisko nie śpieszyło się z odpowiedzią. Przechodnie oczywiście dziwnie się na mnie patrzyli, bo kto normalny rozmawia ze zwierzętami i Miyuki chyba była tym nieco zawstydzona, a przynajmniej na taką wyglądała. Nie znałem się dobrze na ludziach i, szczerze mówiąc, łatwiej mi się rozmawiało z tym kotem, niż z człowiekiem. Zwierzęta zawsze były mi bliższe.
- Tak to, że ta smarkula zabrała Mugena ze schroniska. Takie zwierzęta czują się samotne. Dała mu dom, dała mu swoje towarzystwo, a później zaczęła całymi dniami znikać. Od rana do wieczora jej nie ma. Mugen czuł się zbyt samotny i szuka sobie pewnie towarzystwa. A gdzie go widziałem? A gdzie mogłem? Tutaj, przechodził. Zagadałem do niego i podobno ma żyć teraz w parku. - spojrzałem na Miyuki, która oczywiście przyglądała mi się wzrokiem, który wyrażał niezrozumienie dla tego wszystko co się dzieje. Pewnie nie tak wyobrażała sobie poszukiwania jej kota.
- Dobra, kupię Ci ten ramen. - odezwałem się i wskazałem towarzyszce, aby zaczekała. Kiba za plecami zamiauczał jeszcze, żebym nie zapomniał o podwójnym mięsie. Zamówiłem jedzenie, odebrałem i położyłem na murku. Powiedziałem też właścicielowi, żeby później odebrał sobie miskę. Dziwnie na mnie patrzył, ale kiwnął głową jedynie i wrócił do dalszej pracy. Kocisko zaczęło od razu jeść, a ja podszedłem pod Miyuki.
- Podobno ma być w parku. Wiesz gdzie to? - zapytałem jej i rozglądnąłem się po okolicy. Warto było zapamiętać układ wioski, aby więcej nie gubić się po niej.
- Tak, za mną. - powiedziała i ruszyła, a ja zaraz obok niej. - Co Ci mówił? Sporo... miauczał. - miałem nadzieję, że nie będzie o to pytać, ale jednak zadała pytania. Nie chciałem kłamać, ale nie chciałem też jej ranić.
- Nie chcesz wiedzieć. Nic przyjemnego. - odezwałem się i dopiero zrozumiałem, jak to zabrzmiało. Powinienem ugryźć się w język. No cóż, było za późno.
- Coś mu się stało?! - zatrzymała się i chwyciła mnie za szatę na wysokości klatki piersiowej. Wpatrywała mi się prosto w oczy, oczekując odpowiedzi co mnie lekko krępowało. Nie czułem się swobodnie w kontaktach z ludźmi i na ogół trzymałem pewien dystans. Chwyciłem jej dłonie, rozluźniłem chwyt i odsunąłem ją delikatnie od siebie. Niezbyt gwałtownie, by nie czuła się odrzucona.
- Nic mu nie jest. Zwyczajnie... sam odszedł. Kiba twierdzi, że czuł się samotny, bo nie ma Cię całymi dniami w domu. I jego prawdziwe imię to Mugen, nie Kuro. - Miyuki nabrała powietrza jakby chciała coś powiedzieć, a później opuściła głowę zawiedziona.
- Może... może powinniśmy go... zostawić w spokoju? - mówiła półgłosem i brzmiała jakoś dziwnie. Nie rozumiałem czemu jej ton nagle się tak zmienił, ale nagle dostrzegłem, że z jej oczu kapią łzy. Zrobiło się naprawdę niezręcznie. Powinienem ją pocieszyć, ale nie wiedziałem jak. Impulsywnie, instynktownie chwyciłem ją i objąłem. Trwało to może kilka sekund, bo nagle dotarło do mnie, że to zbyt nagłe. Puściłem ją szybko i odsunąłem się na krok.
- Wybacz, spanikowałem. - odezwałem się lekko zirytowany samym sobą. Cholerni ludzie byli naprawdę ciężcy w kontaktach. - Wydaje mi się, że powinniśmy go znaleźć i z nim porozmawiać. Nie wiemy czy to co mówił Kiba jest prawdą. - Miyuki otarła łzy, sama chyba też była zaskoczona tym, co zrobiłem. Było mi głupio, ale... zadziałałem instynktownie. Trudno się mówi.
- Nie ma sprawy. To w sumie nieco mi pomogło. Dobrze, poszukajmy go. Chcę z nim pomówić. - i w niezręcznej ciszy ruszyliśmy. Nie odzywaliśmy się do siebie. Okazało się, że park nie był wcale tak daleko, ale był za to duży. Postanowiliśmy się rozdzielić i przeszukać go. Minęło chyba pół godziny i nie znaleźliśmy uciekiniera.
- Nie ma go... - szepnęła Miyuki, gdy podeszła do mnie. Już miałem zaproponować ponowne przeszukanie parku, gdy nagle z korony drzewa zeskoczył czarny kot. Najpierw na gałąź, a później na ziemię.
- Jest! - podniosłem głos i wskazałem dłonią na zwierzaka. Dziewczyna natychmiast ruszyła za nim biegiem, a zwierzę zaczęło uciekać.
- Kuro! Nie, Mugen! Stój! - i jak usłyszał swoje imię, to zatrzymał się. Był chyba zdziwiony, że poznała jego prawdziwe, kocie imię. Zbliżyła się do niego, a ten w milczeniu przyglądał się. Podszedłem do nich bliżej, bo w końcu musiałem robić za tłumacza.
- Skąd... skąd Ty znasz moje imię? - zapytał Mugen licząc na to, że Miyuki mu odpowie. Ale ona oczywiście go nie rozumiała.
- Potrafię rozmawiać ze zwierzętami. Kiba powiedział mi jak się nazywasz i dlaczego uciekłeś. Powiedziałem jej o tym. - kot zasyczał, gdy usłyszał ostatnie moje zdanie. Był widocznie niezadowolony tym, co zrobiłem.
- I po co jej to mówiłeś?! Mało ma zmartwień? Nic nie rozumiesz, a się wtrącasz, głupi człowieku. - tak, podziałałem na nerwy kocurowi, który syczał i jeżył sierść na grzbiecie z nerwów. Nie myślałem, że poszukiwania kota mogą być takie... emocjonalne.
- Miyuki chce z Tobą porozmawiać. Jak tak bardzo nie chcesz jej martwić, to czemu uciekłeś? Zresztą... mów to jej, ja będę tłumaczył. - kot jeszcze przez dłuższą chwilę wyglądał na wkurzonego, ale w końcu usiadł na ziemi i opuścił pyszczek.
- Dobra, uciekłem, bo czułem się samotny. Nie ma Cię całymi dniami, pracujesz w tym sklepie, a tam nie wpuszczają kotów. Nawet przeganiają nas z pobliża. Całe dnie jestem sam w domu, a w nocy śpisz. Mogę jedynie przy Tobie leżeć. W dodatku ledwo sama się utrzymujesz, a ja jestem tylko balastem. - było to dla mnie zaskoczeniem, że kot myślał o drugiej osobie i dbał o nią. Wszystko przekazałem praktycznie słowo w słowo. Miyuki oczywiście znów zaczęła płakać, lecz tym razem nie próbowałem jej pocieszać w żaden sposób.
- Nie jesteś balastem, nigdy nim nie byłeś. Ale to prawda... ostatnio nie mam dla Ciebie czasu. Nawet jedzenie zostawiam Ci na później. Ale coś wymyślimy, zmienię pracę i... i może będziesz mógł być obok. - słów Miyuki za to tłumaczyć nie musiałem, więc przysłuchiwałem się wszystkiemu.
- Głupia, może i nie byłem balastem, ale martwisz się o mnie i karmisz mnie, to i tak obciążenie. Jak zmienisz pracę? Jak wtedy utrzymasz ten pamiątkowy dom? Nie możesz. Ja znowu nie mogę być ciągle samotny. Muszę odejść... mogę Cię odwiedzać czasami. - czułem się trochę niezręcznie, bo dowiadywałem się o prywatnych sprawach, o których pewnie nie powinienem wiedzieć. A z pewnością nie poprzez misję z szukaniem kota. Ponownie przetłumaczyłem wypowiedź, a Miyuki opuściła głowę.
- Boję się o Ciebie. Wiesz dobrze, że ulice nie są bezpieczne. Może Ci się coś stać, możesz umrzeć z głodu albo zimna... jest niebezpiecznie. Nie mogę na to pozwolić. - kot podniósł się po tych słowach i zatoczył koło. Milczał przez dłuższą chwilę.
- Poradzę sobie. Nauczę się dbać o siebie. - ponownie przekazałem słowa Mugena, a Miyuki zamilkła. Cisza dłużyła się, aż w końcu uniosła głowę. Jej zapłakane oczy wpatrywały się we mnie tak mocno, jakby znalazła gdzieś w mojej twarzy rozwiązanie tego problemu.
- Nie rozumiemy się, Mugen, ale Takeru Cię rozumie. On może o Ciebie zadbać. Możesz mu towarzyszyć... jeżeli ten zechce. - kot wyglądał na jednakowo zaskoczonego, co ja sam. Chwilę się zastanowiłem nad tym wszystkim. Uwielbiałem zwierzęta, kontakt z nimi był dla mnie naturalniejszy, ale wiedziałem też, że nie mogę mieć nikogo przy sobie. Gdybym... stracił kontrolę, to byłoby po nim.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Jestem... ninja, to niebezpieczny zawód. - nie chciałem mówić, że sam jestem niebezpieczny. Wolałem ukrywać informację o swojej prawdziwej naturze, która wyglądała zupełnie inaczej.
- I ciekawy. Tak samo, jak rozmowa z człowiekiem. Takeru, tak? Pozwolisz mi, abym Ci towarzyszył? Mój węch i wzrok mogą się przydać. - cóż, Mugen miał trochę racji. Jego mocne strony mogłyby być użyteczne, ale czy mogłem ryzykować? Czy zdążyłby uciec, gdybym zaczął tracić nad sobą kontrolę? Westchnąłem ciężko i podrapałem się po głowie, po czym wystawiłem rękę w stronę zwierzaka.
- No dobra, ale jak powiem, żebyś uciekał, to masz uciekać. Rozumiemy się? - Mugen wskoczył mi na dłoń, a później zwinnie przeszedł po ręce, by stanąć na ramieniu tuż obok mojej głowy.
- Miau, miau. - odezwał się, drocząc się ze mną. - Taaa, nie obiecuję, ale postaram się. - koty lubiły chodzić swoimi ścieżkami, więc nie mogłem wymagać, że będzie przyjmował ode mnie polecenia czy nawet rozkazy.
- A ja będę Was odwiedzać jak tylko będę miała wolne lub więcej czasu. - odezwała się Miyuki i uśmiechnęła radośnie. Wyglądała całkiem uroczo, chociaż te zapłakane, napuchnięte oczy nie wyglądały korzystnie. Mugen przeskoczył z mojego barku na jej i ruszyliśmy w stronę domu dziewczyny. Po drodze rozmawiali ze sobą, a ja tłumaczyłem. Mieli jeszcze trochę spraw do wyprostowania zanim ich drogi mogły się poniekąd rozejść. Na koniec Miyuki chciała mi zapłacić, ale nie przyjąłem wynagrodzenia. Nie mogłem tego zrobić po tym, czego się dowiedziałem. Nie chciałem przeciągać tego pożegnania, by im nie utrudniać rozstania, zatem nawet zrobiłem to pośpiesznie.
- Tutaj jest kartka z moim adresem. Nie znam Konohy, więc nawet nie wiem jak Ci to wytłumaczyć. Jeżeli mnie nie ma w mieszkaniu, to jesteśmy na misji albo treningu. - powiedziałem, wręczając jej karteczkę. Pamiętałem adres, więc nie musiałem już mieć go zapisanego. - Do zobaczenia, pa! - odezwałem się i szybko odwróciłem. Czas wracać. </p>[/html]


https://i.imgur.com/p7NtPzy.png

Offline

 
Kunai

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Organizacja konkursów sms weekend wellness ciechocinek