- Proszę, wejdź. Usiądź. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko
Sama wstałam z fotela i usiadłam na biurku odsłaniając prawie całe nogi
- Wiesz pewnie, w jakiej sprawie się z tobą umówiłam, prawda? - spytałam nie przestając się uśmiechać
Offline
Obywatel
Usiadłem na kanapie i wlepiłem wzrok w ziemię
- Tak. Zostałem poinformowany. Ale zdziwiło mnie to. - odparłem
- Dlaczego? Przecież jesteś silnym Shinobi, to oczywiste, że chcę cię mieć jako swojego ochroniarza! - odparłam zdziwiona
Spojrzałam na Chōjūrō namiętnym wzrokiem i uśmiechnęłam się ponętnie
Offline
Obywatel
Napotkałem wzrok Mizukage i od razu wlepiłem wzrok w ziemię zalewając się rumieńcem
- No nie wiem... Nie myślę, że jestem takim silnym Shinobi... A pani potrzebuje silnej obstawy...
Wstałam i ruszyłam w kierunku kanapy
Potem usiadłam bardzo blisko Chōjūrō prawie siadając mu na kolanach i założyłam nogę na nogę
Spojrzałam na niego
- Uwierz mi... jesteś bardzo silny, tylko o tym nie wiesz. Uwierz w siebie. - odparłam i uśmiechnęłam się aby dodać mu otuchy
Offline
Obywatel
Spojrzałem na Mizukage
*Ma wspaniały uśmiech...* myślę i uśmiecham się nieśmiało
- Skoro pani tak mówi... To zgadzam się.
*Ochronię jej piękny uśmiech! Jeśli tylko będę potrafił...*
Uśmiecham się
- Widzisz, od razu lepiej... Musisz tylko ciągle w siebie wierzyć. I mów mi po imieniu, dobrze? - mówię i zbliżam się do Chōjūrō coraz bardziej
Biodrami już go dotykam, potem zbliżam twarz do jego
Offline
Obywatel
Szybko zrywam się z kanapy
- Muszę iść! Do widzenia! - mówię i wybiegam z biura
Jestem na takie rzeczy zbyt nieśmiały
*Na pewno dam radę?* myślę idąc korytarzem
Przez chwilę jeszcze zostaję w takiej pozycji
*A było tak blisko... Cholercia* myślę i wracam do szarej rzeczywistości
Mam jeszcze dużo papierkowej roboty
Offline
Usłyszeliście pukanie do drzwi
Po chwili wchodzi tam mały piesek xD
-Witam jestem wysłannikiem Hatake Kakashiego mam dla szanownej Mizukage ważna wiadomość....
(jesteście trochę zdziwieni że pies mówi xD)
Offline
Patrzę zza biurka na gadającego psa
Patrzę tak jakąś chwilę
- Ale słodki piesek! - mówię i podbiegam do niego
Zaczynam go głaskać i biorę zwój
- No proszę... do czego to doszło. Moja pierwsza poważniejsza akcja jako Mizukge. - mówię i nadal głaszczę psa
Offline
Offline
Kładę zwój na szafce
- Poczekaj chwilkę, dam ci coś smacznego. - mówię i uśmiecham się promiennie do pieska
Daję mu kilka krakersów i głaszczę
- Dobry piesek - mówię i nadal się uśmiecham
Offline
Offline
Po kilku minutach dotarłam do siedziby. Była trochę dziwaczna, ale na swój sposób imponująca. Jak to zwykle bywa, zatrzymali mnie najpierw strażnicy, a później ochroniarze budynku upewniając się, że nie jestem kimś podszywającym się za Mayumi. W końcu stanęłam przed drzwiami jej gabinetu, które otwarli mi strażnicy stojący obok. Po wejściu zobaczyłam wyglądającą na młodszą niż ja dziewczynę o blond, a może nawet rudawych włosach. Jej postura wskazywała, że jest niesamowicie delikatna. Czy ktoś słaby może być Kage? Coś tutaj nie grało, kryła jakąś tajemnicę. Pomieszczenie było dosyć spore, za biurkiem siedziała zapewne Kazuyuki ubrana w zwyczajne, dziewczęce ciuchy. Obok drzwi stał jeden ochroniarz.
- Siadaj, ostatnio zabiegana jesteś, pewnie i zmęczona. - powiedział swoim dosyć wysokim, dziewczęcym i miłym głosikiem. Na jej ustach widniał lekki uśmieszek. Podeszłam do fotela i bez słowa zdjęłam z pleców Hiramekarei, który oparłam o jej biurko, zaraz obok siebie. Usiadłam, a nawet rozsiadłam się i również lekko uśmiechnęłam.
- Sporo o mnie wiesz... Dlaczego mnie wezwałaś? - zapytałam nadal nie mogąc uwierzyć, że ta słodka, urocza, młoda dziewczyna posiada stanowisko Mizukage.
- Widzę, że nie przejmujesz się autorytetami. To dobrze, sama już mam dość tego traktowania mnie specjalnymi taryfami. - rzuciła i zaśmiała się następnie przechylając i zakładając nogi na biurko. Ten charakter również nie pasował do stanowiska. Była podobna do mnie, a ja do niej. Nikt o zdrowych zmysłach takiej osoby, by nie wybrał na władczynię.
- Co do tego dlaczego Cię wezwałam... krótko mówiąc awans. Porządnie urosłaś w siłę od egzaminu na Chuunin'a. Pewnie na świecie jesteś jednym z najsilniejszych w tej randze, zatem podnoszę Ci poprzeczkę. Oficjalnie zostajesz Jounin'em. Gratuluje. - na te słowa, aż podniosłam się trochę, a oczy otwarły mi się niesamowicie szeroko. Znów jestem na równi z Akirą! Teraz nie będzie się wywyższał prawiczek pieprzony.
- Dziękuje! Wiedziałam, że dostrzeżesz moją siłę! - powiedziałam dosyć głośno z uśmiechem na twarzy i znów oparłam się wygodnie.
- Spokojnie, nie myślałam, że aż tak się ucieszysz. Ale to nie wszystko o czym chciałam pogadać. - spojrzałam na nią pytająco i poprawiłam swoją pozycję. - Zdobyłaś dwójkę członków do Mistrzów Miecza, prawda? - zapytała, a ja wyszczerzyłam się lekko ukazując swoje ząbki.
- Szybko docierają do Ciebie informacje. Tak, można powiedzieć, że kilka chwil temu. - odpowiedziałam patrząc na nią, zdjęła nogi z biurka i spojrzała na mnie dosyć poważnie.
- Co zamierasz? Dawniej Siedmiu Mistrzów Miecza było elitą Kiri-Gakure do specjalnych zadań. Co teraz? - kolejne pytanie. Widocznie miała nadzieję, że pójdę w ślad poprzedników. Nie tym razem.
- Jak wiesz pewnie, ta organizacja nie posiada lidera, ale pozwoliłam sobie ją trochę zreformować. Najsilniejszy ma więcej do powiedzenia, a aktualnie ja jestem tam na tym stanowisku. Od dzisiaj nie należymy do żadnego z krajów i jesteśmy samodzielną grupą Mistrzów Miecza. - odpowiedziałam patrząc na nią równie poważnie, co Ona na mnie.
- Kryjówkę macie jednak w Kraju Wody, a to mój teren i ja sprawuję tutaj władzę. W dodatku miecze należą do tego kraju. - lekko zaśmiałam się na te słowa i oparłam lewą dłoń o Hiramekarei.
- Nie znasz praw własnego kraju? Jest mi wolno założyć własną organizację, z własną siedzibą na terenie kraju i nie możesz wymagać ode mnie niczego. To tak jakbyś twierdziła, że dom, który wybudował sobie mieszkaniec należy do Ciebie. Dopóki Mistrzowie Miecza nie są Twoimi wrogami, nie możesz zrobić nic, a nasze zachowanie jest neutralne. Co do mieczy... Hiramekarei należy od tego momentu do mnie, lecz gdybym zginęła to wraca do Mistrzów Miecza, którzy są niezależni. Zatem nie masz prawa do nich. Dawniej były Twoje, lecz wszystkie zostały zgubione. Strażnik je zebrał i przekazał organizacji, a później ja dołączyłam i zostałam prawowitą posiadaczką. Zatem nie masz nic do gadania. - zakończyłam szczerząc się i ukazując swoje kły. Musiałam samej sobie przyznać, że świetnie to rozegrałam. Kazuyuki nie miała żadnego argumentu przeciwko mnie. Długo milczała patrząc na mnie groźnie, a następnie roześmiała się i znów założyła nogi na biurko.
- Lubię Cie! Masz gadane i potrafisz nawet własnej Mizukage tak dogadać. Nieźle, ale wiedz jedno... zawsze Kraj Wody może przekonać was jakąś ofertą, a jeżeli tylko zrobicie coś co wejdzie w interesy kraju, to zniszczymy was, a Ty zginiesz pierwsza, jako zdrajczyni. Nie zapominaj, żę cały czas jesteś Kunoichi Kiri-Gakure. - powiedziała milutkim głosem, chociaż druga część wypowiedzi do takich nie należała.
- Też Cię lubię... jesteśmy podobne. Zaskakująco podobne. - odparłam nadal szczerząc się szkaradnie. Kazuyuki nagle wstała i spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- Przy okazji... starszyzna zmusza mnie do posiadania ochroniarza. Zostajesz nim, ale nie przejmuj się to tylko formalność. Nie będziesz nigdzie za mną chodzić, ani nic. Robię to tylko, by się odczepili. - lekki mnie to zdziwiło, widać było, że ma silny charakter i ciężko ją przekonać do czegokolwiek.
- Spoko, to ja spadam, bo w Konosze kilka spraw pewnie do załatwienia mam. - powiedziałam i złapałam lewą ręką za Hiramekarei, który założyłam na plecy. Następnie się odwróciłam i stanęłam jeszcze na chwilę w drzwiach. - To do zobaczenia, Kazuyuki. - rzuciłam i znikłam za rogiem, następnie opuściłam siedzibę, by udać się do Konohy.
Offline