biegniemy dalej
-zapamietaj ja sie nie poddaje... zapamiętaj jestem... Hatake Kakashi !
biegniemy wprost na twoje lalki obaj zamykamy prawe oko
Offline
obaj unikamy ataku dzieki Sharinganowi i rzucamy pare shurikenów i dalej biegniemy na was
Offline
Jeśli Shurikeny były na mnie, to blokuję Satetsu
Jeśli na kukły, to odbijają
Ojciec atakiem batu niszczy klona
Wycofuję lalki do siebie
Potem jak zostałeś sam ja lecę na ciebie pokryty Satetsu z piłą tarczową na ręku
Offline
ja wyciągam Surokunai przy wyciaganiu zrobiłem coś bardzo szybko i gdy byłeś już blisko rzuciłem Cie nim
Offline
Zatrzymuje się szybko i odskakuję do tyłu
Potem jeszcze kilka razy i jestem na bezpiecznej odległości, a przynajmniej tak myślę
*Jeszcze niecała minutka... i w końcu się zacznie*
Chowam piłę i kontroluję znowu obu Rodziców
Offline
*juz nie dużo czasu*
-no pokaż w końcu co potrafia te twoje laleczki ! biegne na was tak szybko jak umiem
Offline
ja się perfidnie usmiecham dokładnie tak jak ty to robiłeś
i w pewnym momęci poczułeś Straszny ból
-Chidori!! udeżam cię w pojemnik na piersci o go niszcze Ty zdziwiony nie wiesz co się stało Juz ci tłumaczę...
-pamiętasz jak rzuciłem granat dymny to nie zrobiłem tego na marne wtedy w dymie zrobiłem cos czego nie wiedziłes, a było to jege Kage bunshin i Meisai Gakure no justu klnony miały narobić duzo szumu i miałes sie na nich skacentrować a nie na wysłuchiwaniu moich kroków. Więc dzięki temu bez problemu mogłem Cie zajść od tyłu i zaatakować w najłabszy punkt ...
Offline
Przerzucam swoje serce do Matki
Jest ono trafione i długo nie wytrzyma
Kiedy tkwisz w ciele Kazekage Ojciec i Matka podskakują do ciebie
Ojciec przytrzymuje a Matka wbija miecz w serce
Klony oczywiście znikają a ja z trudem utrzymuję się przy życiu
Offline
klon który został odepchoł mnie i miecz nie trafił w serce ale przebił mnie ... leże na ziemi i patrze na Ciebi i jak Ci się to podobało ....
Offline
- Nie było złe, ale nie będę ci oczywiście teraz schlebiał...
Zapieczętowałem resztę lalek a sam pozostałem pod postacią Matki
- Dawka trucizny nie była śmiertelna. Przeżyjesz, jeśli to zażyjesz - mówiąc to pokazałem mu buteleczkę
Potem rzuciłem ją za siebie
Ona na twoje szczęście nie zbiła się ale leży kilkanaście metrów od ciebie
- Żegnam. - dodałem i odszedłem spokojnie
Offline
-Żegnam Akasuna no Sasori jeszcze z nikim tak nie walczyłem
patrze jak odchodzisz i powoli zbliżam się do antidotum
zamykam lewe oko...
Offline
Kiedy chciałeś sięgnąć po butelkę niespodziewanie pojawił się Suigetsu
- Hehe, aż tak cię urządził? - spytał podnosząc specyfik
Ostatnio edytowany przez Juugo (18-09-2009 22:21:38)
Offline