- Gdzie reszta? - spytałem
- Jugo poszedł szpiegować w Kraju Ognia a Suigetsu gdzieś się szwęda po Mieście.
Nie odpowiedziałem jej
- A ciebie co tu sprowadza? - spytała
- Przyszedłem dowiedzieć się co z tymi lekami. - odparłem
- Ahaa, o to ci chodzi.
Offline
- A więc? - spytałem
Karin położyła buteleczkę obok mnie
- Wygląda na to, że nie są szkodliwe. Wszystko gra.
- Świetnie. - odparłem i wziąłem buteleczkę
- A tak apropo. Skąd to masz? - spytała
- Dostałem od Kabuto. Stąd moje podejrzenia.
- Rozumiem... No tak, po nim można się wszystkiego spodziewać.
Offline
- Może usiądziesz? - spytała wskazując na kanapę
- Nie, muszę się zbierać.
- Już?! Czemu tak szybko? - spytała
- Mam jeszcze coś do załatwienia. - odparłem odwracając się w kierunku drzwi
Karin zawiesiła mi się delikatnie na szyi
Widać po niej było, że teraz bała się wykonać bardziej zdecydowany krok
Offline
- Co jest? - spytałem
- Nie możesz mnie tu samej zostawić. - odparła
Nie odpowiedziałem jej
- Nie mogę tu z nimi wytrzymać, mam dość. - dodała
Znowu jej nie odpowiedziałem
- Suigetsu... On...
- Wystarczy. - przerwałem jej. - Nie dam się ponownie nabrać na te gierki.
Offline
- Mówię poważnie. Suigetsu mnie...
- Denerwuje? Jeśli tak, to mnie to nie wystarczy. - przerwałem jej i wyszedłem z pokoju
Karin wybiegła za mną, ale nie zdążyła mnie już nawet zobaczyć
Znałem się na tych jej gierkach i nie miałem zamiaru tego słuchać
Wracałem do Oto
Offline
Przychodzę tu ponownie
Kiedy wchodzę do pomieszczenia widzę jak znajdują się w nim Karin i Juugo
- O, Sasuke. - powiedziała Karin widząc jak wchodzę
- Gdzie Suigetsu? - spytałem
- Czemu ty ciągle o nim? - spytała Karin nieco podirytowana
Nie odpowiedziałem jej i teraz zwróciłem się do Jugo
- Znalazłeś coś?
Offline
- Nie, nic. Żaden z ANBU Konohy nie węszył w naszym pobliżu. Kazałem zwierzętom aby miały na nich oko. - odparłem po chwili dodając
- A, właśnie. Muszę iść znów sprawdzić jaka sytuacja. - mówiąc to wyszedłem
Offline
- Suigetsu też patroluje? - spytałem siadając na kanapie tuż obok Karin
- Nieee, łazi tylko po okolicy bez celu. Nie może usiedzieć w jednym miejscu.
- A ty wyczułaś gdzieś jakąś obcą Chakrę?
- Co jakiś czas kręcą się tu różni ludzie, czasem nawet Shinobi. Ale nie są z ANBU, nic nam nie grozi. Ale to dziwne, że nikt na razie cię nie szuka.
- Nie, to nie to. Na pewno nie odpuszczą tak łatwo.
Karin przysunęła się do mnie bliżej
Zauważyłem to ale nie zwróciłem na to większej uwagi
Offline
- A tak właściwie, to po co tu przyszedłeś? Chciałeś się ze mną zobaczyć? - spytała z lekkim rumieńcem dyskretnie zdejmując okulary
- Chciałem się rozeznać w sytuacji. Ale skoro już to zrobiłem, to będę się zbierał. - mówiąc to chciałem wstać
Karin jednak złapała mnie i usadowiła spowrotem ;p
Potem położyła głowę na moim ramieniu
- Chcesz mnie tak szybko znowu zostawić, Sasukeeee? - pytała tak samo jak to miała już w zwyczaju
Spojrzałem na nią
- Mam jeszcze pare spraw. - odparłem od niechcenia
Offline
- Nudzi mi się tu bez ciebie, nie zostawiaj mnie.
- Już wkrótce powinniśmy znowu wkroczyć na szlak.
- Kończysz treningi u Orochimaru?
- Wkrótce go wykończę i wracamy do działań jako Hebi.
- A co z Akatsuki?
- Może w między czasie będziemy musieli współpracować z nimi.
- Rozumiem. - odpowiedziała i wstała aby zamknąć drzwi na klucz
Potem błyskawicznie wróciła na kanapę
- Co zamierzasz? - spytałem znając jednak odpowiedź na pytanie
Offline
- Wiem, że tak naprawdę po to tu przyszedłeś. - odparła napalonym głosem
- Doprawdy?
- Nie udawaj, przede mną nie musisz.
Wstałem tym razem i podszedłem do drzwi
- Proszę cię, zoooostań jeszcze trochę.
Otworzyłem drzwi używając Tanto
- Do zobaczenia. - pożegnałem się i zniknąłem
Offline
Przychodzę tu ponownie
Rozeznam się jeszcze nieco w sytuacji
Kiedy wchodzę do budynku widzę w nim jedynie Suigetsu
- No proszę, kogo moje oczy widzą, Sasuke. - powiedział uśmiechając się
Usiadłem obok niego
- Jak tam sytuacja? - spytałem
- Bez zmian. Ciągle bez zmian. - odparł niedbale
Offline
- Gdzie Jugo i Karin?
- Karin na patrolu. Zmieniamy się tak co jakiś czas, a Jugo poszedł na spacer.
- Przejdę się do nich. - odparłem wstając
- A ja pójdę po coś do jedzenia. Strasznie uboga tu lodówka, wiesz? Może zadbałbyś też o to, hm? - spytał popijając swoją ulubioną wodę
- Na razie. - odparłem wychodząc
- Heh! Czy on nigdy nie umie odpowiedzieć normalnie? - spytał jakby sam siebie zapinając sobie swoje ostrze na plecy
Offline