Zaraz po rozwinięciu zwoju z moich ust zaczął lecieć popiół, otoczyłą Cię chmura i gdy zacisnąłem zęby wszystko wybuchło, a ja znów utwardziłem włosy.
- Żyjesz tam?! - Powiedziałem z dobrym humorem.
Offline
- Miewam się bardzo dobrze! - powiedziałam radośnie i stałam kilkanaście metrów dalej, przy lesie. - Kawarimi.
Zaczęłam biec znów w Twoją stronę, gdy byłam w połowie drogi rzuciłam w Twoją stronę jeden kunai z notką, za chwilę drugi z notką.
Offline
Wystrzeliwuję w Twoje kunaie igły i one wybuchają w środku drogi między nami. Zaczynam biec na Ciebie, a gdy tylko się spotykamy wbijam Ci rasengan w brzuch (zrobiłem go w biegu)...
Offline
Wbijasz mi Rasengan i Twoja dłoń zostaje w moim ciele. Nie możesz się poruszyć, dla pewności lewa ręka zmieniła się w bicz i oplotła Ci drugą rękę.
- Chyba przegrałeś. - powiedziałam i przystawiłam ci do czoła dłoń złożoną w pistolet. - Mizudeppou no Jutsu. - Jeden ruch i stracisz kontakt z mózgiem. - powiedziałam z uśmiechem.
Offline
BUM ! Kolejna niespodzianka w dymie(tym co cie zmylił z bomby) zrobiłem również klona z którym po wybuchu tych kunai(co teraz zrobiły dum) zamieniłem się kawarimi i w tym czasie miałem czas na atak.
Widzisz w powietrzu wielka żabę (Gamakichi) i nagle wielka fala ognia naciera na Ciebie - Gamayu Endan.
Po zaatakowaniu żaba znika, a ja spadam na ziemię i staję spokojnie. Nie wiem co się z Tobą dzieje.
Nie mam juz zbyt dużo chakry, praktycznie koniec walki, ale włosy utwardzam.
Offline
Jako, że była to polana dostrzeżenie owej żaby jak i Ciebie nie było najtrudniejsze. Bicz ścisnął się tak, że klon znikł i zawiązałam pieczęci używając Suiton: Dai Bakusui Shouha. Trochę wody wyparowało, lecz i tak utworzyła się bańka na tyle duża by Cię wchłonąć. Ja połączyłam się z wodą, a zrobiony w razie czego klon po ataku Katonem stał na czubku bańki użył techniki Arashi ga muchi, tworząc wiele biczy, które ruszyły pod wodą w Twoją stronę. Związały Cię za ręce, nogi i w pasie. Nie mogłeś się ruszać.
- Zaskoczyłeś mnie, niestety Katony działają na mnie bardzo dobrze, musiałam to tak skontrować. - usłyszałeś głos i byłeś obijany przez prądy wodne.
Offline
Bicze znikły,klon również, bańka pękła, a woda rozlała się na boki. Stałam kawałek obok Ciebie.
- Nie żebym to dla jedzenia zrobiła... - powiedziałam speszona i zaburczało mi w brzuchu.
Offline