Cel: W tej misji pozostaniesz na terenach Kraju Dźwięku. Człowiek o imieniu Hanuki, posiadający Kekkei Genkai - Hyouton zdezerterował. Wykradł z magazynu wiele cennych katan, a pościg zapędził go na północne tereny kraju, jednak z racji zajęć jakie posiadają bardziej doświadczeni Shinobi, jego zlikwidowanie zostało powierzone Tobie.
Wynagrodzenie: 500ryo
Po otrzymaniu zadania udałem się w północny teren kraju dźwięku. Udałem się we wskazane miejsce. Pomyślałem ,że to będzie niesamowity pojedynek pomiędzy już wymarłymi w większości żywiołami mianowicie między Shoutonem a Hyoutonem. Po pewnej chwili weszłęm do lasu na moje nieśczęscie słońce już zachodziło co powinno utrudnić mi poszukiwania. Pocieszałem się ,że będzie akurat w tym lesie ponieważ pościg shinobi go tu zagonił.
Offline
Błąkałem się po lesie niecałą godzinę aż znalazłem trop poszukiwanego dezertera. Na moje szczęście słońce zaszło dopiero kilka minut po znalezieniu odcisku buta poszukiwanego shinobi. Popatrzyłem w niebo na które wchodził księżyc w pełni ,na niebie nie było żadnej chmury. Pomyślałem że do wspaniałą pogoda jak i warunki na walkę.
Nie zwlekając ruszyłem za tropem uciekiniera ,który miał na demną przewagę drogi liczyłem że zrobi postój w nocy.
Wspiołem się na drzewo i zaczołem biec po ich gałęziach na złamanie karku. Po dwóch godzinach zobaczyłem światło które rozbrzmiewało z pośród drzew. Zbliżyłem się do obozowiska dezertera by go wyeliminować na moje nieśczęsie nie spał. Podszedłem do jego obozowiska i nagle usłyszałem słowa , które padły w moją stronę:
- Więc do zabicia mnie wysłali takiego młokosa.- Po tych słowach zobaczyłem jak w moją stronę lecą trzy shurikeny ze śniegu. Wytworzyłem na ręce kryształową zbroję używając Kesshou No Yoroi złapałem owe shurikeny które rozpadły się w mojej ręce.
- A użytkownik shoutona ,może być zabawnie. Po czym zobaczyłem szarżującego shinobi z lodowym ostrzem w moją stronę. Wytworzyłem miecz za pomocą Shouton: Suishou Tou i sparowałem jego atak.
Po chwili mój rywal pozbył się swojego ostrza i przyłożył ręke do ziemi, to nie mogło się dobrze zakończyć, Wskoczyłem na drzewo znajdujące się najbliżej mnie. W mjescu w którym stałem wyrosły bryły lodu które miały mnie uwięzić. Użyłem Narakumi No Jutsu otumaniło to mojego przeciwnika na tyle długo abym mogły użyć chidori. Podbiegam do dezertera ,który ocknął się w ostatniej chwili i zrobił odskok ale i tak udało mi się go trawić ale nie zauważyłem gdzie. Odwracam się patrze na niego rozdarłem mu brzuch pod żebrami klęczał na jednym kolanie.
- Niedoceniłem cię ,ale i tak się nie poddam.- Chwycił z jedną z ukradzionych katan i zaczoł biec w moją stronę co było głupie ponieważ ubyło mu więcej krwi. Z każdym krokiem biegł coraz wolniej w końcu padł na ziemie ,z ciągnąłem swoją kosę z pleców podchodzę podchodzę do niego.
-Na co się patrzysz???? Zkoni....- zaczoł pluć krwią
- Na osobę ,która nie umiała wykorzystać swojego potenciału.- Po tych słowach przebiłem mu mostek kosą i szarpnąłem w dół by rozciąci przy tym jak najwięcej nażadów wewnętrznych. Po zabiću dezertera zebrałem wszystkie katany po czym udałem się do wioski. Po oddaniu katan udałem się po swoje wynagrodzenie.
Offline