Po jakimś czasie dostrzegam przed sobą biegnącego białowłosego Shinobi, długo nie myśląc rzucam w niego kuaniem. Genin orientuje się, odwraca i zbija go swoim kuaniem.
-Czyli wysłali kogoś po mnie?
-Owszem. Wracasz ze mną do wioski.
-Coś ci się chyba pomyliło... - po tych słowach wyrzuca w moją stronę 3 shurikeny.
Długo nie myśląc tworzę w dłoni lodowe senbon i strącam jego shurikeny
-To nie była prośba, tylko rozkaz szczawiu.
-Szczawiu!? Zaraz zobaczysz co ten szczaw potrafi! - Genin naciera prosto na mnie i wymierza cios pięścią który bez problemu strącam a następnie od razu uderzam go łokciem w brzuch.
Genin odskakuje -Osz Ty...zaraz zobaczysz! - składa kilka znaków i wypuszcza we mnie wodny pocisk, którym obrywam..
-A masz! I co teraz kto jest Szczawiem!? - ku jego zdziwieniu w moim miejscu pojawia się kawałek drewna
-Podstawowa technika ninja, podmiana... - słyszy głos z lewej, wychodzę zza jednego z drzew
-Dość mam tych gierek! Walcz! - po tych słowach ściąga katanę z pleców i rusza prosto na mnie
-Proszę bardzo.- wyciągam dłoń przed siebie i po krótkiej chwili tworzy się w niej lodowy miecz. Zaczyna się nasz pojedynek, kila prostych ciosów ze stron oponenta nie robiących na mnie wrażenia -Patrząc na to jak walczysz nie dziwie się, że chciałeś opuścić wioskę...
-Stul pysk! - w tym momencie krzyżujemy nasze miecze, próbuje się ze mną siłować jednak na marne
-Już nie masz siły? Nudzisz mnie... - po chwili skupienia z mojego miecza wyrasta lodowy kolec który błyskawicznie przebija jego nogę, genin upuszcza katanę i łapie się za ranę -To była nieczysta zagrywka...
-No wiesz, próbuję Ci dorównać. Kradzież zwoju, napad na kupca..to również nie było zbyt "czyste"
-Myślisz, że raną nogi Ci nie...- w tym momencie przestał mówić gdyż wymierzyłem mu kopniaka prosto w gębę...