*Sasuke?! Niemożliwe... co on tu robi?* myślę zdziwiony tym, co mówił Zetsu
Offline
Obywatel
- Kim on jest... ?- pyta Akatsuchi
- Członkiem Akatsuki... jestem tego pewien...- odpowiadam
Ruszam błyskawicznie na Zetsu i łapię go za szyję
- Gdzie jest Uchiha Sasuke?! Odpowiedz mi!! - wrzeszczę do niego
- Jeśli mi nie odpowiesz, nie pójdzie ci tak łatwo - mówię i powoli miażdżę mu kark
Offline
*Uh... jest naprawdę szybki!!*
- Ok, w porządku... dam ci małą podpowiedź... - mówię z trudem
Gracz: Zły
Wioska: Brak (Rodzinna Kusa)
Klasyfikacja: Missing-Nin (Ranga A) | Szpieg
Organizacja: Akatsuki - Pierścień Kai (Niedźwiedź - prawy mały palec)
Chakra: 1200
Kekkei Genkai: Zdolności Roślin
Techniki:
Shokubutsu Hengen C
Shokubutsu Bunshin no Jutsu C
Hiru Kai Gu no Jutsu B
Hiru Boukeshi no Jutsu B
Kagerou B
Houshi no Jutsu B
Misje:
D-0
C-0
B-0
A-0
S-0
Dwie osobowości Zetsu
Jesteśmy połączeni, lecz możemy się rozdzielić i działać jako osobne organizmy
- Czarna - Spokojny, Opanowany, Chłodny, Poważny, Inteligentny
- Biała - Wredny, Szyderczy, Impulsywny, Posiada oko pozwalające widzieć na dalekie odległości
Offline
Podirytowany zachowaniem Zetsu miażdżę mu kark
- Shii! Zaczynamy!! - wołam do Shii odwracając się do niego
- Tak jest! - odpowiada i zaczyna wyszukiwać Chakry Sasuke
Offline
- Nie było powodów, aby go zabijać! Mogliśmy go schwytać i wydobyć z niego jakieś informacje o reszcie. - mówię do Raikage lekko zażenowana jego zachowaniem
Offline
Obywatel
- W Akatsuki nie ma takich ludzi. Żaden z nich nikogo by nie zdradził. - odpowiadam Mizukage spoglądając na nią
W całym ty zamieszaniu podniosłem opaskę z oka...
-Sharingan!-mówię po cichu
Obserwuje ciało Zetsu przymrużam trochę oko i następnie wykonuję znak ...
-Musimy powstrzymać Raikage!-mówie i wstaje z miejsca
Offline
- Ty, z białym okiem! Miej oko na Hokage! - wołam do Ao i podnoszę pięść
Błyskawicznie pojawiam się przed ścianą i rozwalam ją
- Shi! Darui! Idziemy!! - wołam do swoich ochroniarzy i wybiegam z sali
- Przepraszamy za stół... i ścianę. - mówi Darui zakłopotany
- Hej, Darui, zapomnij o tym, idziemy! - odparł Shi i obaj pobiegli za mną
Offline
- O co chodzi, Kakashi? - pytam spokojnie zerkając na niego
Offline
- Panie Danzō, co robimy? - pytam cicho nachylając się do Hokage
Offline
- Zostajemy tutaj. Jeśli się tu pojawi, wykorzystamy sytuację, aby zwiać. - odpowiadam
Offline
Obywatel
Wstaję z miejsca
- Nie będę tak bezczynnie siedział. Idę sprawdzić, co z Raikage. - mówię i wychodzę
Moja ochrona zaraz za mną
Ja też nie miałem zamiaru siedzieć bez sensu i czekać na niewiadomo co
Skinąłem głową na Fuu
Offline
Po raz kolejny, jak przed laty zostało w tym miejscu zwołane zebranie ważniejszych Kage, by porozmawiać na dręczące świat problemy.
Kraj Żelaza udostępnił cały zamek na tą okazję i wystawił 300 ludzi do straży, w zamian prosił organizatora - czyli Kazekage o pomoc w ewentualnych problemach.
W sali siedział już Godaime Kazekage, niedługo po nim przybył Noritada - Raikage, który bez większych ceremoniałów usiadł na swoim miejscu. Następnie przybyła Mizukage, która z uśmiechem powitała zgromadzonych. Wejście Hokage nie zdziwiło nikogo tak bardzo, jak sama obecność Jiraiyi.
- Oo, przyprowadziłeś ze sobą tą bombę. Tylko niech przy ochronie nie zapomnie zniszczyć wioski. - rzuciła młoda Kazuyuki, lecz Aki nie zwrócił na nią uwagi i usiadł na wyznaczonym miejscu. Jego ochroniarz stanął za nim. Kolejną przybyłą osobą był Tsuchikage, który wchodząc jedynie ukłonił się. Na końcu przybyliśmy my, czyli Ayame i Ja. Hokage widząc mnie podniósł się nagle z miejsca, lecz po chwili bez słowa usiadł.
- Ayame! Co Ty sobie wyobrażasz sprowadzając tutaj tego morderce? - wykrzyknął Raikage, który opierał się własnej woli, by nie wstać i nie rzucić krzesłem we mnie.
- Jest to najsilniejszy człowiek w mojej wiosce, to naturalne, że chcę go mieć obok siebie. - czułem się upokorzony będąc zmuszonym do ochrony Otokage, jednak atmosfera jaka powoli się wtłaczała sprawiała, że mogłem to znieść. Zapowiadało się ciekawie.
- Dlaczego w ogóle jest tutaj Otokage? Przecież ten kraj się nie liczy, a mieszkańców trudno nazwać ludźmi. To potwory, przestępcy tacy jak Itachi, który wymordował swój klan dla siły. - ciągnął Noritada spoglądając na Kazekage, który podniósł się i odchrząknął.
- Dopóki kraj Dźwięku ma siłę militarną, dopóty będzie na zebraniach. A teraz skoro każdy zajął swoje miejsca możemy zacząć. - widać było, że ma wprawę w przemowach i to był jego żywioł. - Zebraliśmy się tutaj, by pomówić o działaniach Kraju Traw i Deszczu. To co wykonali stało się uciążliwe nie tylko dla krajów zaatakowanych, ale również dla nas. Poprzez podbicie Kraju Rzeki, Ischi-gakure i Kraju Wodospadu, droga lądowa między Krajem Ognia, Wiatru i Ziemi została zablokowana. Jedyną opcją jest morze, zaś przeprawy są kosztowne. Co za tym wszystkim idzie ceny towarów rosną, a gospodarka zaczyna podupadać. Szczególnie odczuł to mój kraj, gdyż to w większości pustynie, a towarów żywnościowych nam brak. Oprócz czysto materialnych problemów pojawiają się również moralne, jak i dyplomatyczne. Niektórzy z nas mieli dobre układy z podbitymi terytoriami, co za tym idzie niektórzy są zobowiązani pomóc. Dodatkowo nagły wzrost militarny i umacnianie granic z nami przez Ame i Kuse dają znak, że nie są przyjaźnie nastawieni i lada chwila mogą rozpocząć wojnę i z nami. Warto jeszcze dodać, że ludzie ze zdobytych krajów są brutalnie mordowani, a ninja zmuszeni do bratobójczej walki. Nie możemy przejść obok tego obojętnie. Zatem naradźmy się, co zrobić? Włączyć się do walki to oczywiste, ale nie każdy ma takie interesy, a każdy może być celem. Śmiem twierdzić, że w pojedynkę moglibyśmy nie poradzić sobie z nacierającą Kusą i Ame. W szczególności, że kraj Deszczu jest znany z wspaniałych i wyszkolonych ninja, a ich taktyka przejmowania wojsk pozwala nieustannie rosnąć w siłę. Co zatem? - podczas, gdy on mówił, wszyscy go słuchali jak bożka. Rozpościerał taką charyzmę wokół siebie, że zapewne każdy z Kage mu zazdrościł. Jego słowa były mądre i trafne. Wiadomo, że muszą ustalić jak rozegrają tą wojnę, by nie było sporów pomiędzy nimi, a wyeliminować niepotrzebnego wroga, wzbogacić się na tym, a zarazem nabrać chwały jako rozjemcy. Dyplomatyczna gadka była dla mnie bełkotem, wszystko ubrane tak, by pokazać jacy to oni są miłosierni, a w rzeczywistości każdy się o swój nos troszczył.
Offline