Idziemy przez las wraz z Shii i Darui
Nagle za nami pojawia się posłaniec z naszej wioski
- O co chodzi? Co tu robisz? - pytam odwracając się
- Mam dla pana Raikage ważną wiadomość. - mówi
Offline
- Dwóch naszych strażników widziało dziś, jak Akatsuki walczą z pańskim bratem. - mówi
- Co?! Kto to był?!
- Podejrzewamy Sasuke, z klanu Uchiha. Miał ze sobą trzech towarzyszy. Zabrali gdzieś pańskiego brata.
- Niech to szlag! - wkurzam się i uderzam w drzewo łamiąc je
- Wiecie, gdzie są? - pytam
Offline
- Niestety, zniknęli nam z oczu. Gdy będziemy wiedzieć coś więcej, zawiadomimy pana.
- Nie ma potrzeby, wracam do wioski.
- Nie wolno panu! - wtrąca się Shii
- Co? Co powiedziałeś?! Muszę wracać i ratować brata!
- Shii ma rację, musi pan uczestniczyć w tym spotkaniu. Drużyna Samui zajmie się pańskim bratem. - mówi Darui
Offline
- Eh... w co on się znowu wpakował... - mówię pod nosem i idę dalej
Shii i Darui za mną, posłaniec wraca do wioski
Offline
Idziemy z Fuu i Torune przez las, góra już niedaleko
Nagle wszyscy słyszymy szelest za sobą, jakby ktoś nas śledził
Powstrzymuję swoich towarzyszy przed wyciąnięciem broni
- Ja się tym zajmę. - mówię i odsłaniam bandarze na oku
Offline
Odsłaniam swój Sharingan
Za mną wyskakuje kilku Shinobi w maskach
Wiążę pieczęci i wydmuchuję falę powietrza z ust
Potem obracam się i przecinam nią wszystkich Shinobi
Offline
Wykańczam Mieczem jednego z nich
Potem podnoszę go i zasłaniam się przed gradem broni
- 15...16..17, eh? - wyliczam wszystkich i ruszam do boju
Po chwili nie było już żadnego żywego
Offline
- To Skrytobójcy z Klanu Hanya, Kraj Drzewa. - mówię rozpoznajac ich
- Szkoda czasu, chodźmy - dodaję i idę dalej w drogę
Zasłaniam Sharingan
Offline
Podróż zajęła mi dłużej niż podejrzewałem, po drodze roiło się od samurajów na szczęście udało mi się przemknąć niezauważonym. W tym miejscu muszę szczególnie uważać gdyż spędziłem tutaj kawał czasu. Uratowanie syna Kyoraku, który następnie wykuł dla mnie Senoko, trening z mistrzem. Szmat czasu.
-*Nie mogę sobie pozwolić na wpadkę...Kyoraku, jego żona, mistrz i oczywiście Ayaku. Wszyscy bez problemu by mnie rozpoznali. Nie mogę ryzykować. Na pewno doszła do nich informacja o mojej śmierci. Ciekawe co tam u nich...Mam nadzieję, że dobrze się im wiedzie. Cóż jak znajdę chwilę to może sprawdzę.*
Żeby mniej rzucać się w oczy zapieczętowałem Gunbai w jednym z moich zwojów, ubrany jestem w płaszcze który swoją drogą uszyła dla mnie żona Kyoraku, na głowie mam kaptur, moja bujna grzywa zasłania połowe mojej twarzy. Ale nic w tym dziwnego w końcu pizga w tym kraju...
Spokojnym krokiem przemierzam las w poszukiwaniu ziół Nashi
-Poprzednie zioła udało się zdobyć dość łatwo, na może prócz tej małej potyczki. Mam nadzieję ,że z tymi nie pójdzie gorzej. Plusem wycieczki jest to, że zwiedzę dużą część krajów co ułatwi mi w przyszłości "podróżowanie". Tym razem nie mogę nikogo podpytać, za duże ryzyko. Muszę je odnaleźć na własną rękę.
Raz jeszcze czytam opis ziół, niestety nigdzie czegoś podobnego nie dostrzegam.
-Chyba nie będę miał wyjścia...będę musiał dostać się do wioski i jednak tam zaczerpnąć informacji. Mam pewien pomysł...
Offline
Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano. Pod postacią Ao wyszedłem z wioski wraz z Ayako która znała dokładną lokalizację miejsca w którym rosły interesujące mnie zioła Nashi.
Po przejściu kilku kilometrów pytam
-Daleko jeszcze?
-No kawałek.
-Ale na pewno wiesz gdzie one rosną?
-Oczywiście. Za kogo mnie masz? Wiem dokładnie gdzie są. Znajdują się na terenie na którym Ao usłyszał pogłoski o naśladowcy naszego oprawcy. Według mnie to stek bzdur, nikogo takiego nie ma.
-Podobno w każdej historii jest ziarno prawdy...może coś w tym jest.
Rozmawiam jeszcze dłuższą chwilę aż w końcu docieramy na miejsce.
-Oto one. - Ayako wskazuje palem na rosnące nieopodal zioła
-Świetnie, dzięki za pomoc. - zrywam kilka sztuk i pakuję do pojemnika.
-Nie ma za co.
-Coś nie tak Ayako? Dalej się dąsasz, że nie przyjąłem Cie do Heiwy?
Offline
Gdy owa postać jest wystarczająco blisko dostrzegam coś niepojącego, całe jego dłonie i przed ramiona są we krwi.
-*Nie myliłem się...zabił ich.* - prześwietlam go Sharinganem dostrzegam, że otacza go jakaś dziwna chakra. Odwracam się w stronę Ayako.
-Uciekaj stąd! Wydaje mi się, że to może być ten o kim opowiadał Ci Ao...
Ostatnio edytowany przez Uchiha Izuna (24-01-2018 21:33:51)
Offline
Początkowo kolos pozostaje bez ruchu. Korzystając z okazji zwracam się ku Ayako
-Słuchaj Ayako, to nie jest miejsce dla Ciebie, to coś to dla Ciebie za dużo. Nie będę w stanie walczyć z tym i przy okazji Cie chronić, wracaj do wioski i niech nikt się nie zbliża.
-Ale...
-Żadnego ale! Sam się tym zajmę. Wskaż mi tylko drogę do jakiegoś pustkowia, tak żeby w trakcie walki nikt i nic nie ucierpiało.
-Jakieś 3 kilometry na północny wschód. Tam niczego nie zniszczycie.
-Ok, jak z nim skończę spotkamy się w miejscu gdzie przetrzymuję Ao. Jakby ktoś się pytał co się dzieje odpowiedz, że organizacja Heiwa próbuje ocalić ich wioskę.
-Dobrze! Powodzenia! - Ayako kiwnęła głową i rusza w stronę wioski.
W tym samym momencie kolos widząc, że dziewczyna się oddala próbuje ją powstrzymać. Unosi swoją masywną rękę i próbuje wykonać zamach
-Nie tak szybko!- błyskawicznie składam gest i nabieram sporo powietrza w płuca. Chwilę po tym wypuszczam niezwykle ostrą wiązkę powietrza która "obcina" całe rabie lodowego stwora. Ręka upada na ziemię kolos się trochę cofnął . -To jeszcze nie koniec! - ponownie składam gest i nad moja głową pojawiają się 3 ogniste kule które uderzają w oponenta -Katon: Shawa no Boru!
Gigant się przewraca na jego ciele widać stopione od kul miejsca -Pójdzie łatwiej niż myślałem...
Po krótkiej chwili zaczyna się podnosić lód na jego ciele zaczyna się "odtwarzać", wstając sięgnął po odciętą kończynę i przytwierdza ją z powrotem.
Chyba jednak się pomyliłem...wygląda jak przedtem...jego chakra również nie zmalała.
W międzyczasie Ayako oddaliła wróciła do wioski i ostrzegła wszystkich.
Pora się stąd zbierać... - odwracam się i kieruję się w wyznaczone przez Ayako miejsce. Zaraz za mną kroczy lodowy olbrzym...
Offline