-Kumuluje spore ilości chakry...ciekawe co to za Justu
Po zakończeniu składania tuż przed przeciwnikiem z ziemi wyrasta około 10 metrowy kamienny golem.
-
Dzięki, że poczekałeś. Teraz to już jest twój koniec. - golem rusza prosto na mnie, nie jest zbytnio szybki ale za to bardzo masywny i silny, jedno jego uderzenie może zakończyć walkę...
Golem naciera na mnie i zaczyna atakować mnie swoimi masywnymi łapskami. Bezproblemowo unikam jego ataków...-
Sprawdźmy jak wytrzymały jesteś...- składam gest
-
Katon:Goukakyuu no Justu! - sporych rozmiarów kula ognia uderza prosto w golem
Niestety atak nie przyniósł rezultatów z golema odpadło trochę "kamyczków"
-
Jeżeli myślisz, że techniki Katon zdziałają cokolwiek to jesteś w błędzie. Zaraz się zmęczysz, golem będzie z tobą walczył aż Cie nie zgładzi.-
*Mógłbym go zmieść z powierzchni ziemi ale nie chce zniszczyć lasu...mam inny pomysł, aby kotrolować golema musi mieć złożoną pieczęć więc on nie będzie mnie atakował...* - tworzę klona który skład pieczęć a ja ruszam w stronę golema i wyciągam Senokō. Gdy jestem obok golema a ten bierze zamach aby mnie uderzyć klon wypuszcza strumień ostrej jak brzytwy wiązki wiatru -Fuuton: Atsuryoku, która odcina jego ramie, w tym czasie wskakuję na golema i wbijam mu swój miecz prosto w łeb.
-
Chidori Nagashi! - wiązka elektryczności przepływa przez Senokō a następnie prosto w golema, po chwili wyładowania zaczynają z niego "wychodzić" a on zmienia się kupę gruzu...Przed rozpadnięciem wyjmuję miecz i zeskakuję z golem. Odwracam się w stronę przeciwnika
-
To wszystko? W takim razie teraz twoja kolej...-
*Kim on do diabła jest!? Trzy natury chakry?!* Jeśli myślisz, że tak łatwo się poddam to jesteś w błędzie.-
Nie chce, żebyś się poddawał. Dobrze się bawię. Pokaż więc co tam jeszcze potrafisz.-
Nie lekceważ mnie gnoju! - ponownie składa gest a spod niego wyłonił się kamienny smok, stanął na jego głowie. Po chwili ruszają na mnie z dużą prędkością.
-
Dobra pora to kończyć...- w mojej dłoni pojawiają się wyładowania elektryczne, a oko przybiera czerwoną barwę - Sharingan. Również ruszam w ich kierunku.
Smok atakuje ogonem, bez problemu unikam i wskakuję na ogon po którym przemieszczam się w stronę przeciwnika. Próbuje trafić mnie za pomocą kamiennych shurikenów - bez skutecznie. Dzięki Sharinganowi unikam wszystkiego gdy jestem dostatecznie blisko atakuję przeciwnika przebijając go na wylot
-
Chidori! - przeciwnik plunął krwią i dostrzegł mojego Sharingan
-
Nie możliwe...przecież wybili was wszystkich... - smok rozsypuje się na kawałki
-
Najwidoczniej nie wszystkich. Nawet niezły pojedynek.-
Wal się .... - po czym wyzionął ducha.
Dezaktywuję Sharingana i odwracam się w stronę dziadka.
-
Może Pan wyjść. Gotowe!-
Niesamowite! Naprawdę Ci się udało! Dziękuję Ci bardzo!-
Cieszę się, że mogłem pomóc. A teraz Pana kolej.-
Chodź za mną. Ciałem tego bydlaka zajmę się jak będę wracał.Ruszamy powoli wraz ze starszym Panem.